- Na pogrzeby się nie zaprasza. Nie pyta się też, dlaczego ktoś przyszedł czy nie przyszedł. Można o to pytać urzędującego prezydenta lub premiera, bo ich obowiązuje protokół - tłumaczył były prezydent. Prowadząca rozmowę Beata Lubecka temat jednak drążyła. - Ale był pan na przykład na pogrzebie Pawła Adamowicza - zauważyła. Po tych słowach Komorowski wyraźnie się zdenerwował. - To jest moja prywatna sprawa, dlaczego ja byłem. Nie powinno się pytać, dlaczego ktoś był albo nie był na pogrzebie - podkreślił.
MACIEREWICZ DO KOŃCA CZUWAŁ PRZY OLSZEWSKIM
Potem jednak Komorowski zdradził, że w dniu ostatniego pożegnania Jana Olszewskiego był chory. - Mimo że Olszewski przeszedł niebywale dziwną dla mnie ewolucję, od środowiska KOR-owskiego na manowce prawicowe, od tradycji PPS-owskiej do łatwego akceptowania nacjonalizmu, to wybierałem się na ten pogrzeb. Chciałem tam być, ze względu na pamięć i znajomość z Janem Olszewskim z czasów opozycji antykomunistycznej. Po prostu byłem chory i tyle - tłumaczył.