Decyzja Macierewicza, jakoby wojsko mogło uświetnić jakąś uroczystość, tylko jeśli odczytany będzie "apel smoleński" wywoływała duże kontrowersje (np. przy obchodach rocznicy Powstania Warszawskiego). ITaki wymóg krytykowała również m.in. Marta Kaczyńska. Choć decyzja ta była nieformalna, to jednak stosowano ją faktycznie, chcąc spełnić oczekiwania i presję byłego ministra. Według ustaleń portalu sytuacja ta ma w najbliższym czasie ulec jednak zmienie.
"Apele smoleńskie" nie będą obowiązkowe, gdy organizator uroczystości będzie chciał mieć wojskową asystę honorową.
— Bezczelny Lewak (@BLewak) 22 lutego 2018
Sprzątania po Macierewiczu ciąg dalszy.
Jak powiedział portalowi Wojciech Skurkiewicz, wiceminister obrony narodowej: - Nie ma czegoś takiego jak "apele smoleńskie" - to pojęcie stworzyły media. Są apele pamięci i w ich czasie oddajemy hołd wszystkim tym, którzy na przestrzeni dziejów oddali życie w służbie Ojczyzny. Treść tych apeli jest dość płynna w zależności od uroczystości, a o ich treści decyduje MON. W kwestii apeli poruszamy się w jasno określonych ramach, które precyzują obowiązujące przepisy. Oznaczać ma to, że skoro formalnie nie ma wymogu umieszczenia części smoleńskiej w apelu, to nie jest to żaden warunek.
Apele smoleńskie nie będą już obowiązkowe podczas uroczystości z udziałem asysty wojskowej.
— Jacek R. (@poland_johnny) 22 lutego 2018
Przynajmniej w tym przypadku zapowiada się przywrócenie normalności.
Zobacz także: 93. miesięcznica smoleńska. Kaczyński: Chwała Antoniemu Macierewiczowi [RELACJA]