Małgorzata Kidawa-Błońska była czwartkowym gościem Jacka Prusinowskiego w "Sednie Sprawy" Radia Plus. W pewnym momencie rozmowy została ona zapytana o kwestię przywództwa w jej ugrupowaniu. - W tej chwili przygotowujemy się do wyborów wewnętrznych. To jest czas żeby odbyły się demokratyczne wybory. Zaczynając od kół, przez zarządy powiatów i regionów - odpowiedziała. Wówczas prowadzący rozmowę dziennikarz spytał, czy w takim razie nie powinno również dojść do nowych wyborów przewodniczącego. Odpowiedź posłanki z całą pewnością nie spodoba się Borysowi Budce. - Od czegoś zaczynamy system wyborczy, to jest początek. Jesteśmy partią demokratyczną, przewodniczący Budka jest już 1,5 troku, ma kadencję od 2 do 4 lat, będziemy o tym rozmawiać jak dalej będzie wyglądała PO - odpowiedziała wymijająco. Dopytywana, czy to oznacza, że ona sama chciałaby wziąć udział w dyskusji o ewentualnej kolejnej zmianie szefa partii, stwierdziła, że "ja bym chciała oceniać co zrobiliśmy źle, co zrobiliśmy dobrze, a co mogliśmy zrobić jeszcze lepiej. Dla nas problemem jest to, że PiS ciągle niszczy nasz kraj, instytucje.”
Zdaniem Małgorzaty Kidawy Błońskiej Lewica popełniła błąd wierząc PiS-owi na słowo w sprawie unijnego Funduszu Odbudowy. - Nie można wierzyć na słowo premierowi, który ma dwa wyroki za mówienie nieprawdy, nie można wierzyć ludziom, którzy prawie codziennie mijają się z prawdą. W polityce zaufanie jest bardzo ważne, jeżeli się je ma to można wtedy zawierzyć - stwierdziła. Gdy jednak Jacek Prusinowski zapytał, czy w takim razie można wierzyć Borysowi Budce, który zaręczał, że jego ugrupowanie na pewno poprze ten fundusz, zaczęła unikać jednoznacznej odpowiedzi. - Ja mam zaufanie do szefa mojej partii, w ogóle mam zaufanie do PO… - zaczęła. - Naprawdę opozycja powinna stawiać twarde warunki, bo ktoś powinien gwarantować, że rząd odpowiedzialnie i uczciwie wyda te pieniądze - dociskana odparła wymijająco.