We miniony wtorek w Sejmie Donald Tusk wygłosił expose prezentując plany nowego rządu. Potem posłowie mieli czas na zadawanie pytań, ale jakby emocji było mało, poseł Grzegorz Braun postanowił narobić zamieszania. Polityk Konfederacji zakłócił uroczystość zapalenia świec chanukowych w Sejmie, zrobił to przy pomocy gaśnicy proszkowej. Zgasił świece, a dodatkowo w wyniku jego zachowania poszkodowana została kobieta, która brała udział w uroczystości. Magdalena Gudzińska-Adamczyk chciała przeszkodzić Braunowi w jego działaniu, ale została potraktowana proszkiem z gaśnicy. Kobieta do teraz odczuwa skutki zdarzenia, jak przyznała "Faktowi": - Okazało się, że po opuszczeniu Sejmu poczułam się gorzej straciłam przytomność i musiałam trafić do szpitala. Dziś czuję się już lepiej, ale wciąż nie mogę mówić. Porozumiewam się za pomocą SMS-ów. Gudzińska-Adamczyk musi jeszcze zgłosić się do lekarza okulisty: - Jestem jeszcze przed diagnostyką okulistyczną. Dlatego nie mogę na pewno stwierdzić, czy wszystko będzie dobrze - przyznała.
Dopytana, czy zamierza wyciągnąć konsekwencję przeciwko Grzegorzowi Braunowi wyznała, że jeszcze tego nie wiem, nie zastanawiała się nad tym, ponieważ teraz jest w kiepskim stanie i najpierw musi zająć się swoim zdrowiem. Kobieta ocenił, że to, co widziała w oczach Brauna to nie było szałem, ale czymś innym: - Jestem lekarką od wielu lat i miałam do czynienia z osobami chorymi psychicznie czy po zażyciu substancji psychoaktywnych. W oczach tego człowieka widziałam tylko nienawiść - stwierdziła. Gudzińska-Adamczyk opisała, co usłyszała od posła Konfederacji:- Pan Braun powiedział do mnie, że ja i tacy jak ja to wstyd i że nie jestem kobietą. Ale znam siebie, wiem kim jestem i co mam do zaoferowania społeczeństwu. Słowa złego człowieka traktuję zgodnie z radą pana prof. Bartoszewskiego, to tak jakby nietrzeźwy zwymiotował na mnie w autobusie. Obrzydliwe, przykre, ale przecież nie wpłynie na moje poczucie własnej wartości.
Braun po zajściu nie gryzł się w język. Tak się tłumaczył. To szok!
Co o całym zajściu miał do powiedzenia Grzegorz Braun? W rozmowie z "Super Expressie" tłumaczył: - Akt, który miał miejsce w Sejmie, jest aktem religijnym, głęboko satanistycznym, aktem dzikiego , plemiennego rasistowskiego, talmudycznego triumfalizmu Żydów nad nie-Żydami. Rozwinęła się tutaj plemienna, satanistyczna, rasistowska liturgia triumfalizmu. Na takie ekscesy nie powinno być miejsca, na pewno nie w polskim Sejmie.
NIŻEJ ZDJĘCIA Z ZAJŚCIA Z GRZEGORZEM BRAUNEM