Kobiety kłócą się publicznie. Powodem są ekshumacje szczątków ofiar smoleńskich. Krystyna Łuczak-Surówka (42 l.), wdowa po oficerze Biura Ochrony Rządu Jacku Surówce (+36 l.), jasno i wyraźnie mówi od pewnego czasu, że jest przeciwna ekshumacji męża, nie chce przeżywać kolejny raz pogrzebu. Jej zdaniem "ciała ofiar katastrofy smoleńskiej są niezbędnym dowodem w politycznej grze pod hasłem zamach". Jej słowa odbiły się głośnym echem. Zareagowała na nie także Magdalena Merta. Wdowa po Tomaszu Mercie (+45 l.), byłym wiceministrze kultury, zasugerowała, że istnieje poważne przypuszczenie, że jej mąż może spoczywać w miejscu pochówku oficera BOR Jacka Surówki. - Mamy za sobą dziewięć ekshumacji. Na te dziewięć ekshumacji przypada sześć pomyłek co do tożsamości ofiar. Zachodzi bardzo poważne domniemanie, że wdowa po oficerze BOR niekoniecznie chroni w tym swoim grobie akurat swojego męża. Bardzo możliwe, że chroni mojego. A do tego nie ma prawa. Jeżeli Tomek spoczywa w cudzym grobie, to ja nie uszanuję żadnego oporu przed otwieraniem grobu. Tomek ma wrócić do naszego rodzinnego grobu i tyle - powiedziała w RMF FM.
W odpowiedzi Łuczak-Surówka zapowiedziała na Facebooku, że jeśli ta jeszcze raz posłuży się jej nazwiskiem, to sprawa może skończyć się w sądzie. "Po ekshumacji mojego męża, której zamierzam dopilnować, choćby sama stojąc koło jego ciała, mogę ją oskarżyć o zniesławienie. I wierzcie mi Państwo, że jeśli Pani Merta jeszcze raz użyje mojego nazwiska w jakiejkolwiek wypowiedzi, uczynię to" - zagroziła.
Kłótnia na razie trwa za pośrednictwem mediów. Kobiety znają się jednak, spotkały się ok. 6 lat temu. Łuczak-Surówka pamięta, że Merta powtórzyła jej za "Gazetą Polską", iż Jacek Surówka przeżył katastrofę i ciężko ranny miał telefonować do żony. - Nigdy jej tego nie zapomnę. Ani tych słów, ani lekceważącego spojrzenia. Proponuję zająć się swoim mężem, tym bardziej że na jego ekshumację wyraża zgodę - oświadczyła Krystyna Łuczak-Surówka.
Zobacz: Żona Tomasza Merty WYZNAJE: Chcę godnie pochować męża