"Super Express": - Chorwacja i Węgry wprowadzają nadzwyczajne rozwiązania wspomagające frankowiczów. Ustanawiają stały kurs szwajcarskiej waluty. Czy polski rząd powinien zrobić to samo?
Jerzy Bielewicz: - Bezapelacyjnie! Gdyby było inaczej, oznaczałoby to, że państwo polskie nie szanuje swojego obywatela, który został naciągnięty na kredyt we frankach. Kredytobiorcy nie byli świadomi ryzyka. O drugiej stronie powiedzieć tego nie można.
- Twierdzi pan, że przedstawiciele sektora bankowego mogli przewidzieć to, co stanie się ze szwajcarską walutą?
- Nie sądzę, by ktokolwiek od szeregowego pracownika po prezesów i członków rad nadzorczych banków nie wiedział, że frank szwajcarski na przestrzeni lat będzie umacniał się wobec złotego.
- No dobrze. Banki nie grały fair. Ale nawet jeśli frankowicze nie mogli przewidzieć ryzyka, i tak za kredyty płacą mniej niż ci, którzy płacili w złotówkach. Dlaczego więc teraz inni mają płacić za czyjeś kredyty w obcej walucie?
- Po pierwsze, należy skorygować tezy wygłaszane przez ekspertów, zazwyczaj związanych z sektorem bankowym. Twierdzenie, że kredyt we frankach jest tańszy niż ten w złotówkach, jest nieprawdziwe, a dla ekspertów je wygłaszających kompromitujące. Już nawet odsetki kredytu złotówkowego są w skali procentowej korzystniejsze od tego wziętego we frankach. Jednak spłacając kredyt, przede wszystkim płacimy za kapitał. A wartość kapitału w przypadku kredytu we frankach wzrosła już ponaddwukrotnie. Rekordziści brali kredyty po 1,8 za franka. Teraz to już 4,30.
Zobacz również: Arłukowicz w święto rozgrzesza lekarzy. Wreszcie się dogadają?
- A może być i sześć?
- Może. Wiele zależy od czwartkowych decyzji Europejskiego Banku Centralnego czy sytuacji w Grecji, gdzie władzę w nadchodzących wyborach przejąć może lewicowa partia, domagająca się wyjścia kraju z Unii Europejskiej. Kolejne informacje mogą spowodować kolejne poszybowanie franka w górę.
- A jakie konkretne rozwiązania należy podjąć w celu pomocy frankowiczom?
- Najpopularniejszym rozwiązaniem jest możliwość spłacenia kredytu po kursie z dnia podpisania umowy kredytowej. Rozwiązanie takie wprowadziły Chorwacja, Hiszpania, Austria. Innym rozwiązaniem jest rozliczenie kredytu tak, jakby był wzięty w walucie krajowej. W polskich warunkach kluczowe jest unieważnienie bankowego tytułu egzekucyjnego, który stawia kredytobiorców pod ścianą. Właściciel mieszkania powinien być też odpowiedzialny tylko do wysokości wartości nieruchomości. Jeśli nie stać go na spłatę, musi zwrócić nieruchomość, nie zostaje jednak z gigantycznym długiem, jak dzieje się to w tej chwili. Należy wreszcie ujednolicić umowy hipoteczne tak, żeby klienci mogli przenosić kredyty z banku do banku. Takie rozwiązanie sprawdza się na rynku telefonii komórkowej. Możliwości jest wiele.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail