Klesyk: Ważne, gdzie podejmuje się decyzje o kapitale

2015-10-24 4:00

Prezes zarządu PZU o przejmowaniu banków przez ubezpieczyciela w rozmowie z SE: Super Express”: – Mam wrażenie, że odczuwa pan pewną awersję do sformułowania „repolonizacja banków”. Dlaczego? Przecież dokładnie to próbuje pan zrobić, czyli doprowadzić do przejęcia kilku banków przez PZU i stworzenia jednego silnego organizmu. Andrzej Klesyk: – Przychodząc do PZU 8 lat temu, powiedziałem, że zawsze będę robił rzeczy, które są dobre dla kraju, ale nie szkodzą firmie. Najchętniej więc robię rzeczy, które pomagają i krajowi, i firmie. „Repolonizacja” jest słowem dobrym dla polityki gospodarczej, a PZU musi zarabiać pieniądze dla akcjonariuszy, a to nie tylko Skarb Państwa, ale także osoby spoza Polski. My nie jesteśmy od polityki gospodarczej, tylko od zarabiania pieniędzy, także dla państwa

Andrzej Klesyk

i

Autor: Bartosz Krupa/ Archiwum prywatne

– Jakiego słowa użyłby pan zamiast „repolonizacja”?

– Konsolidacja sektora bankowego, czyli poskładanie z małych banków, które nie mają racji bytu w długim okresie, jednego dużego podmiotu. To się zdarzy, tylko pytanie, kto to zrobi. PZU jest jedyną firmą w Polsce, która ma środki i ludzi, żeby taką operację przeprowadzić. Ale może to zrobić bank niemiecki, włoski czy hiszpański.

– W biznesie trzyma się karty przy sobie, żeby konkurencja nie podejrzała. A pan ogłosił, że będzie kupował banki, i jak amerykański BPH się dowiedział, to powiedział, że nie sprzeda PZU pakietu akcji po cenie, którą chciał pan zapłacić.

– Żadna firma ubezpieczeniowa na świecie nie zarobiła jeszcze na posiadaniu jednego banku. Nie znam takiego przykładu. Musiałem, kupując pierwszy bank, wyjść na rynek i powiedzieć, dlaczego to robię. Powiedziałem to dwa i pół roku temu, próbując kupić Alior Bank i BGŻ. Gdybym tego nie zrobił, to moi inwestorzy mocno popukaliby się w głowę i powiedzieli: „Facet jest arogancki, nikomu się nie udało, a on uważa, że jemu się akurat uda”. A pomysł jest bardzo prosty. Jeżeli banki będą się konsolidowały, to ktoś zbierze premię konsolidacyjną.

– W związku z tym, że wy, PZU, będziecie konsolidować banki, pracę straci ileś  tysięcy ludzi, bo na tym polega między innymi oszczędność z konsolidacji.

– Ma pan w stu procentach rację. Ale ja uważam, że lepiej jest dokonywać restrukturyzacji, kiedy firma jest bogata i może dobrze potraktować pracowników, z którymi musi się rozstać, niż wtedy, kiedy firma jest bankrutem. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że PZU przeszło podobną restrukturyzację. Kiedy przyszedłem tu pracować, zatrudnialiśmy 16 tysięcy 700 osób, dziś zatrudniamy mniej niż 12 tysięcy. Nie było żadnych strajków i społecznych niepokojów. Dogadaliśmy się ze związkami zawodowymi. Każdy z naszych pracowników dostał odpowiednie pieniądze, ale mogli też skorzystać z usługi szukania dla nich pracy. Ponad 40 proc. pracowników, zanim rozstało się z PZU, miało już nowe zatrudnienie.

– Musiał się pan spotkać z opinią, że to, co próbuje zrobić Klesyk, wpisuje się w pewien projekt polityczny.

– Ja się z tego bardzo cieszę. Musimy mieć gospodarczą politykę państwa, która mówi: dla nas skonsolidowany, silny system bankowy jest ważny. Zatem regulator, Ministerstwo Finansów, Narodowy Bank Polski, Ministerstwo Skarbu Państwa, Ministerstwo Gospodarki pod kierownictwem lidera, na przykład premiera, powinny mówić: to jest dla nas ważne. Polityka wobec sektora bankowego to bardzo ważny temat i nie można tego zamieść pod dywan. Inna sprawa, że średnio mi się podoba wpisywanie mnie w jakieś opcje wyborcze, bo ja polityków nie znam. Jestem menedżerem od zarabiania pieniędzy.

– Czy negocjacje w sprawie BPH zostały z Amerykanami zerwane definitywnie, czy będzie pan siadał z nimi do stołu?

– W biznesie nauczono mnie zasady: nigdy nie mów nigdy. To, że na chwilę obecną nie rozmawiamy, nie znaczy, że jutro czy za tydzień, czy za miesiąc nie siądziemy do rozmów.

– Jaki kolejny bank chce pan przejąć?

– Zawsze powtarzam, że do tanga trzeba dwojga. Obecna sytuacja na rynku może być dla nas sprzyjająca, ale utrzymując się w poetyce tańca, chcę zatańczyć tango, tylko nie wiem, czy orkiestra nie zacznie grać czardasza czy marsza żałobnego…

– Ta orkiestra to raczej otoczenie biznesowe czy polityczne?

– Mówimy o otoczeniu biznesowym. Jakakolwiek niepewność na rynkach powoduje, że kupujący musi brać pod uwagę wszelkiego rodzaju ryzyka. Na przykład podatek bankowy będzie miał duży wpływ na zyskowność banków. Teraz jest sytuacja w zawieszeniu. Wiadomo, że kilka banków będzie musiało wyjść z Polski.

– Mówiło się, że chciał pan kupić Raiffeisen Polbank?

– Ci z kolei ogłosili 8 miesięcy temu, że będą wychodzić z Polski, tylko nagle wyhamowali z procesem sprzedaży, więc czekamy.

– Ze zbliżającymi się zmianami politycznymi, które dla wielu obserwatorów życia są przesądzone, wiąże pan szanse czy raczej zagrożenie?

– Każda zmiana to szansa i zagrożenie. Biznes lubi przewidywalność. Biznesowi, w uproszczeniu, jest obojętne, czy podatek CIT będzie 12-procentowy czy 22-procentowy. Ważne, żeby było wiadomo, że za lat 5 będzie taki sam, bo wtedy można ustalać strategię i podejmować decyzję, czy się w coś wchodzi czy nie. Chciałbym, żeby nowy rząd zakomunikował, co będzie z życiem gospodarczym przez kilka najbliższych lat. Jeśli chodzi o PZU, prawem właściciela jest dobrać sobie ludzi do rządzenia spółką. Ja uwielbiam tę spółkę. To jest wspaniała spółka. Natomiast jeśli nowemu właścicielowi nie będzie po drodze z Klesykiem, to nie ma się co obrażać, to jest wpisane w mój kontrakt. Życzyłbym PZU, żeby nowy właściciel wspierał projekt konsolidacji, który rozpoczęliśmy, ponieważ ważna jest ciągłość i stabilność strategii. Na razie wykonaliśmy pierwszy krok. Kupiliśmy Alior, najbardziej innowacyjny bank w tej części świata, ale jednocześnie jest to drogie narzędzie Trzeba je koniecznie i umiejętnie wykorzystać. To trochę tak, jakbyśmy kupili wspaniały samochód, który trzeba wystawiać w rajdach, nie można nim samotnie jeździć po bezdrożach. Jego siła polega na tym, że można dołączać do niego nowe części, nowe przyczepki, a on staje się coraz szybszy i on może wygrać wyścig.

– Co Czytelnik „Super Expressu” będzie miał z tego, że pan kupi pięć banków i zarobi pieniądze dla właściciela, czyli przede wszystkim dla Skarbu Państwa?

– Generalnie dwie rzeczy – jako klient będzie miał tańsze usługi bankowe, ale będzie też miał dużo nowocześniejszy cały system bankowy, bo my będziemy wymuszać na konkurencji zmiany technologiczne. Klient będzie więc lepiej obsłużony. Jako obywatel pan nie będzie miał żadnych dodatkowych kosztów związanych z takim skonsolidowanym podmiotem.

– Kapitał ma narodowość czy nie ma?

– Jeżeli chodzi o kapitał, to ważne jest to, gdzie są podejmowane strategiczne decyzje dotyczące kapitału właśnie. Stworzenie nowej bankowej instytucji w Polsce obok PKO BP, która byłaby w pierwszej piątce banków w naszym kraju. zapewniałoby, że kapitałowe ważne dla Polski decyzje byłyby podejmowane nad Wisłą.

Zobacz także: Borowski: W Platformie są dziś elementy lewicowości

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki