Jak to możliwe, że w stolicy, której bezrobocie nie sięga nawet 5 proc. Kijowski nie może znaleźć pracy? Przecież studiował matematykę i dziennikarstwo, pracował jako informatyk, prowadził szkolenia, a nawet piastował dyrektorskie stanowisko w jednej z ubezpieczalni, więc nie powinien mieć z tym problemu.
- Zadzwonił znajomy... szukają pracownika. Zna mnie z dawnych lat i wie, że się do tej roboty nadaję. Korporacja międzynarodowa, niezależna od lokalnej władzy. Poszedł do Zarządu firmy z prośbą o akceptację. Kiedy usłyszeli moje nazwisko okazało się, że nie chcą mieć kłopotów
– pożalił się na Facebooku. - Każda firma, z którą współpracowałem w ciągu ostatnich kilku lat, ma kontrole skarbowe. Po co komu kłopoty? Przecież mogą znaleźć innego pracownika o analogicznych kwalifikacjach merytorycznych a bez tego obciążenia – tłumaczył w komentarzach.
A własna firma? O to dopytywali komentujący, ale i tu Kijowski miał odpowiedź. - Na swoim też trzeba mieć klientów. Wszyscy moi klienci z ostatnich kilku lat byli wzywani do Urzędu Skarbowego. Nikt o tym nie marzy… - stwierdził. A może nie we wszystkich przedsiębiorstwach byłaby na niego nagonka? Sprawdziliśmy w Urzędzie Pracy najnowsze oferty. Może jedna z nich akurat wpadnie w oko byłemu liderowi KOD?
Przedstawiciel handlowy – 2500 zł brutto (wymagane minimum wykształcenie średnie oraz język angielski)
Bufetowy – 2300 zł brutto (minimum wykształcenie podstawowe)
Programista – 16000 zł brutto wykształcenie wyższe - kierunek: matematyka/ programowanie, znajomość j. Angielskiego, doświadczenie w informatyce)
Pracownik drogowy – 3600 zł brutto (umiejętność układania różnych kształtów i wzorów kostki brukowej)