Kędryna: Widziałem, jak eksplodowała opona w aucie

2016-03-07 3:00

Świadkowie wypadku mówią o cudzie! Prezydenckie BMW jechało 140 km/h. O tamtych przerażających chwilach grozy opowiada nam Marcin Kędryna z gabinetu prezydenta, który jechał w kolumnie za samochodem wiozącym Andrzeja Dudę. - Byłem w szoku. To wszystko trwało bardzo krótko. Zobaczyłem wybuch opony i auto z prezydentem wylatujące z drogi. To było przerażające - stwierdza Kędryna.

To był kilkunastosekundowy horror! Eksplozja opony, huk lecących kamieni spod kół BMW i trzask miażdżonej blachy auta, w którym siedział prezydent Andrzej Duda (44 l.). To sceny jak z filmu akcji, z tą małą różnicą, że wydarzyły się naprawdę.

Wszystko działo się w piątek późnym popołudniem na autostradzie A4 w woj. opolskim na wysokości miejscowości Lewin Brzeski. - Robiłem coś na komputerze. W pewnym momencie nasz kierowca zasygnalizował, że coś się dzieje. Podniosłem wzrok i zobaczyłem, że z auta, którym jedzie Andrzej Duda, lecą kawałki gumy. Przeraziłem się. BMW traciło coraz bardziej stabilność, ściągało je w prawo, ale widziałem, że kierowca kontruje, walczy z maszyną, jak tylko może. To był mistrz kierownicy - opowiada Marcin Kędryna. Auto przez kilka sekund "tańczyło" na drodze. - Wszystko działo się błyskawicznie. BMW wpadło do rowu tyłem. Stanęliśmy, a nim zdążyłem wysiąść z samochodu, przy BMW byli już BOR-owcy. Otworzyli drzwi, prezydent wysiadł i w tej samej sekundzie przesiadł się do drugiego auta. Wszystko trwało może ze dwie minuty i ruszyliśmy dalej. Do dziś nie mogę ochłonąć... - dodaje Kędryna.

Zobacz także: Ruszyło śledztwo w sprawie wypadku Dudy. Autostrada A4 zamknięta!