"Super Express": - Słyszał pan oczywiście o skandalicznej wypowiedzi dyrektora FBI o tym, jakoby to Polacy byli wspólnikami Niemców w mordowaniu Żydów?
Prof. Richard Pipes: - To bardzo nieprzyjemna sprawa, która, jak sądzę, wywołała w Polsce protesty.
- Owszem. To chyba zrozumiałe?
- Tak. W ogóle taka wypowiedź nie powinna mieć miejsca. Nie rozumiem, dlaczego szef FBI coś takiego powiedział.
- Przecież wielu Polaków z narażeniem życia ratowało Żydów. Dowodem są tytuły Sprawiedliwy wśród Narodów Świata dla tysięcy naszych rodaków. Jak Amerykanie podchodzą do Polski, do roli, jaką nasz kraj odegrał w czasie II wojny światowej?
- O roli w II wojnie światowej Amerykanie niestety za wiele nie wiedzą. Polaków jednak lubią, mają na ich temat dobrą opinię.
- Oby. Jednak słowa obrażające Polaków zyskały poparcie. Jeden z publicystów "Washington Post" bronił wypowiedzi dyrektora FBI. Skąd w ogóle wziął się w Stanach Zjednoczonych pogląd, że Polacy mieli jakikolwiek udział w Holokauście?
- Nawet gdy jakiś publicysta z wypowiedzią szefa FBI się zgodzi, nie będzie to równoznaczne z opinią ogółu społeczeństwa amerykańskiego o Polakach. Ta była i jest bardzo pozytywna.
- Czy szef FBI przeprosi Polaków za skandaliczne i obraźliwe słowa?
- Powinien to zrobić. Palnął głupstwo, z którego powinien się wytłumaczyć.
- Przeżył pan Holokaust. Jak, jako świadek tamtych wydarzeń, wspomina pan II wojnę światową na ziemiach polskich?
- Urodziłem się w Cieszynie, mieszkałem w Warszawie. Z Polski razem z rodziną wyjechaliśmy do USA tuż przed nadejściem wojny, w 1939 roku. Holokaustu osobiście udało mi się uniknąć.
- A jak jako historyk ocenia pan stosunek Polaków do Żydów w czasie wojny?
- Oczywiście byli Polacy, którzy współpracowali z Niemcami, wydawali Żydów, z opuszczonych mieszkań zabierali meble czy należące do Żydów rzeczy. Ale jednak był to margines. Zdecydowanie więcej Polaków niosło społeczności żydowskiej pomoc. Wysnuwanie, na podstawie jakichś odosobnionych przypadków tezy, że Polacy jako naród uczestniczyli w Holokauście, jest nieuprawnione i bardzo krzywdzące.
- Szef FBI nie jest osobą przypadkową. W Polsce jego słowa są szeroko komentowane. Czy ten niewątpliwy zgrzyt na linii Polska - USA będzie wykorzystywać putinowska Rosja?
- Oczywiście, że będzie. To, że Polacy są zdenerwowani, oburzeni, że spotkała ich przykrość, jest zrozumiałe. Prorosyjska propaganda może to wykorzystywać. Sugerować, że nagle wszyscy Amerykanie nie lubią Polaków. Nie jest to jednak prawda.
- Skoro Amerykanie nas lubią, skąd obraźliwe słowa Comeya?
- Nie znam osobiście szefa FBI. Nie wiem, co mu strzeliło do głowy. Ale na pewno jego opinia nie odzwierciedla stosunku Amerykanów do Polaków i Polski.
- No dobrze. Ale wszystko dzieje się w sytuacji, gdy do Polski mają wjechać propagujący Armię Czerwoną, związani z Putinem rosyjscy motocykliści. Trwają dyskusje, czy ich w ogóle wpuścić. Prorosyjska propaganda coraz śmielej podnosi głowę. Wypowiedź taka jak Comeya to woda na jej młyn?
- Mówienie, że słowa dyrektora Comeya w jakikolwiek sposób odzwierciedlają stosunek Ameryki czy Stanów Zjednoczonych do Polski i Polaków, byłoby nierozsądne. Podobnie jak uleganie próbującej zaszkodzić polsko-amerykańskim stosunkom propagandzie.
- Ale żądanie przeprosin przesadą chyba nie jest?
- Oczywiście, że nie jest. Osobiście kategorycznie żądam, by szef FBI oficjalnie ze swoich słów się wycofał. A Polaków za niesprawiedliwą wypowiedź przeprosił. To się wam należy.
Zobacz: Duda chce pozwać szefa FBI za słowa o zagładzie Żydów.
Czytaj: Petycja na stronie Białego Domu. Możesz pomóc odwołać szefa FBI za skandaliczne słowa o Polakach