Karolina Pajączkowska z Super Expressu na miejscu upadku rosyjskiego drona. "A kto się nie boi?"

2025-09-11 22:36

Karolina Pajączkowska z "Super Expressu" wyruszyła z kamerą pod granicę polsko-białorusko-ukraińską, aby na własne oczy zobaczyć skutki alarmu powietrznego, który wstrząsnął regionem. Oto, co nasza reporterka odkryła w rejonie Kodeńca i Wyhalewa.

Pajączkowska w miejscu upadku rosyjskiego dron a

i

Autor: Marek Kudelski/Super Express & Shutterstock
  • Karolina Pajączkowska z "Super Expressu" udała się do Kodzieńca, w okolice miejsca, w którym spadł rosyjski dron
  • Służby niechętnie udzielały informacji niedługo po incydentach
  • Mieszkańcy relacjonują, że w nocy słyszeli huk i eksplozje

Karolina Pajączkowska w Kodeńcu, w którego okolicy spadł rosyjski dron

10 września Polskę nadleciało 19 dronów rosyjskiego pochodzenia. Karolina Pajączkowska przyjechała w okolice miejscowości Kodeniec, w którym spadł jeden z dronów.

Na polu kukurydzy, gdzie spadł niezidentyfikowany obiekt, roiło się od służb: prokurator, żandarmeria wojskowa, policja, straż pożarna oraz saperzy z Wesołej.

- Nie ma żadnej informacji. Musimy polegać na tych oficjalnych. Jesteśmy odsyłani do rzecznika prokuratury w Lublinie – relacjonowała Karolina Pajączkowska, próbując uzyskać komentarz od prokuratora czy rzeczniczki. Saperzy z Wesołej również odmawiali wszelkich wyjaśnień. 

Co mieszkańcy mówią o ataku rosyjskich dronów?

Dziennikarka "Super Expressu" rozmawiała z mieszkańcami Kodeńca, miejscowości oddalonej zaledwie o 30 km od granicy z Białorusią i 40 km od Ukrainy. Ich relacje są zgodne – huk był straszny, a strach o przyszłość ogromny. "Nie wiem. Strach" – mówiła jedna z kobiet, dopytywana o swoje odczucia. Inna, 98-letnia seniorka z rocznika 1922, zapytana o wojnę, z goryczą stwierdziła: "A jak? A kto się nie boi? Stara babka, ale się boi". Z kolei inny mieszkaniec stwierdził, że wojny się nie boi, bo "ruskich trzeba lać".

Mieszkaniec, który zgłosił wybuch, opowiadał o dymie i wstrząsie o 7:07 rano. Widział, jak samolot coś zestrzelił, a huk porównał do przekraczania bariery dźwięku przez samoloty wojskowe. Inny mieszkaniec, słyszał trzy eksplozje o 4:00 rano.

Mieszkańcy Kodeńca relacjonowali Karolinie Pajączkowskiej, że słyszeli od jednego do trzech głośnych huków między 4:00 a 7:00 rano, które zadrżały szybami. Jeden z dronów spadł na pole kukurydzy w Kodeńcu.

Jak z kolei opowiadał właściciel pola w Wyhalewie, na jego terenie znaleziono też szczątki sojuszniczej rakiety, wystrzelonej z myśliwca F-35.

Mieszkańcy zaniepokojeni rosyjskimi drogami

Eksperci, z którymi skontaktowała się reporterka, sugerują, że jeden z obiektów mógł być dronem typu wabik "Gerbera" [rosyjskim - dop. red.], testującym polską obronę przeciwlotniczą.

Do tej pory potwierdzono, że w Polsce spadło 19 dronów. Tymczasem, jak podsumowuje Karolina Pajączkowska, mieszkańcy żyją w niepewności, a ich największym pragnieniem jest "spokój". W strategicznym regionie, gdzie tuż obok toczy się wojna, to pragnienie wydaje się być wyjątkowo trudne do spełnienia.

QUIZ Krwawi władcy Rosji - Fakty z historii niebezpiecznego sąsiada Polski
Pytanie 1 z 11
Co car Iwan Groźny kazał zrobić z podbitym Nowogrodem?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki