Karol Nawrocki jasno: Chciałbym, żeby Polska miała dobry rząd. Ekskluzywny wywiad z prezydentem RP dla "Super Expressu"

2025-09-25 13:57

Czy Donald Trump powinien dostać Pokojową Nagrodę Nobla? Jak jego stanowisko wobec Ukrainy i wojny ocenia Karol Nawrocki? Jak naprawdę układają się relacje na linii rezydent RP - minister spraw zagranicznych? Na ile prezydentura wywróciła życie Nawrockich do góry nogami i jak odnalazły się w nowej rzeczywistości dzieci prezydenta? O tym wszystkim prezydent RP Karol Nawrocki mówi w wywiadzie z Grzegorzem Zasępą, redaktorem naczelnym "Super Expressu".

Karol Nawrocki

i

Autor: Marek Kudelski/Super Express Uśmiechnięty Karol Nawrocki w granatowym garniturze, jasnej koszuli i krawacie w paski, z polską flagą w klapie, omawia kwestię podatku od gigantów cyfrowych. Temat jego spotkań i deklaracji w sprawie nowej daniny można przeczytać na portalu Super Biznes.
  • W rozmowie z "Super Expressem" prezydent Karol Nawrocki mówi, że widzi zbieżność swoich poglądów z Donaldem Trumpem, szczególnie w kwestii błędów polityki UE wobec Rosji i kryzysów migracyjnych.
  • Nawrocki nie jest zaskoczony zmianą narracji Trumpa wobec Ukrainy, utrzymując z nim regularny kontakt i dostarczając informacji o rosyjskich działaniach.
  • Prezydent Nawrocki odnosi się również do spekulacji politycznych, swojego życia prywatnego i roli ONZ, a także ocenia obronność Polski – dowiedz się więcej, czytając cały wywiad!

"Super Express": We wtorek miały miejsce bardzo ważne wystąpienia w ONZ. W środę „New York Times” napisał, że doszło do diametralnej zmiany w stanowisku Donalda Trumpa wobec wojny w Ukrainie. Czy Pan również dostrzega zmianę? Jak Pan ocenia to wystąpienie Donalda Trumpa w tym kontekście?

Prezydent Karol Nawrocki: Bardzo dobrze oceniam wystąpienie prezydenta Donalda Trumpa, bo wskazał na punkty podnoszone również w polskiej polityce. To znaczy na błędy naszych partnerów z Europy Zachodniej w ramach Unii Europejskiej. Mówię to jako człowiek, który jest zwolennikiem obecności Polski w UE, ale też będąc świadomy, że wiele błędów Unii doprowadziło do obecnej sytuacji. Dotyczy to kryzysów migracyjnych, a pośrednio także tego, co dzieje się na Ukrainie, bo przez lata dotowano Federację Rosyjską za sprawą zakupów rosyjskiego gazu, czy poprzez ideologię związaną z Zielonym Ładem. W tym zakresie moje stanowisko jest zbieżne z tym, co mówił prezydent Trump. Jeśli chodzi o zmianę narracji prezydenta Trumpa wobec Ukrainy i Federacji Rosyjskiej, dla mnie nie jest ona zaskoczeniem. W tym miesiącu pozostawałem z prezydentem Trumpem w regularnym kontakcie i miałem świadomość, że dostarczając mu informacje o istocie działań Federacji Rosyjskiej wynikających z polskiego doświadczenia i informacji, które do mnie docierają, miałem poczucie, że prezydent Trump to rozumie. Dobrze, że doszło do publicznych jednoznacznych deklaracji ze strony prezydenta Donalda Trumpa, ale emocje, które temu wystąpieniu towarzyszyły, nie były dla mnie zaskoczeniem.

Nowością jest, przynajmniej publiczną, deklaracja prezydenta Trumpa, że Ukraina mogłaby wyjść z tego konfliktu bez strat terytorialnych.

Wynika to z analizy gospodarki rosyjskiej i świadomości, że kolejne pakiety sankcji osłabiają gospodarkę Federacji Rosyjskiej. To wynika też z wielkiej solidarności państw takich jak Polska oraz innych państw w Europie i na świecie, które wspierają Ukrainę, a także z determinacji ukraińskich żołnierzy. Oczekiwanie, że Ukraina wyjdzie z tej wojny bez strat terytorialnych wyraża cała wspólnota europejska. Wojna nie może się opłacać ani terytorialnie, ani ekonomicznie. Taki kierunek działania dominuje w Europie.

Prezydent Trump powiedział też, że zasłużył na Pokojową Nagrodę Nobla. Wiemy, że zgłaszać kandydatury mogą m.in. rządy państw, parlamenty, byli laureaci. Czy uważa Pan, że Donald Trump zasłużył już teraz na tę nagrodę? Czy zasłuży jak mu się uda doprowadzić do pokoju w Ukrainie?

Myślę, że prezydent Donald Trump przyczynił się do rozwiązania lub zawieszenia wielu konfliktów. Sam o tym mówi, a potwierdza to posiadana przez nas wiedza. Mówimy tu o konfliktach Azerbejdżanu z Armenią, Iranu z Izraelem. Jest bardzo aktywny w międzynarodowych działaniach na rzecz rozwiązywania konfliktów zbrojnych. Zgłaszanie kandydatury do Pokojowej Nagrody Nobla nie leży po stronie prezydenta Polski. Natomiast gdyby udało się zakończyć wojnę na Ukrainie i byłby to moment zwrotny w odniesieniu do tego konfliktu, to prezydent Donald Trump z całą pewnością byłby bardzo poważnym kandydatem do takiej nagrody.

Zasłużył bardziej niż prezydent Obama, który po kilku miesiącach urzędowania otrzymał nagrodę Nobla?

Nie chcę rozstrzygać, który z prezydentów bardziej zasłużył na tę nagrodę. Myślę jednak, że to, co robi Donald Trump i co robią Stany Zjednoczone dla światowego pokoju, a zwłaszcza dla pokoju w Ukrainie, zasługuje na uwagę Komitetu Noblowskiego.

Myślę, że prezydent Donald Trump przyczynił się do rozwiązania lub zawieszenia wielu konfliktów. Sam o tym mówi, a potwierdza to posiadana przez nas wiedza. Mówimy tu o konfliktach Azerbejdżanu z Armenią, Iranu z Izraelem. Jest bardzo aktywny w międzynarodowych działaniach na rzecz rozwiązywania konfliktów zbrojnych. Zgłaszanie kandydatury do Pokojowej Nagrody Nobla nie leży po stronie prezydenta Polski. Natomiast gdyby udało się zakończyć wojnę na Ukrainie i byłby to moment zwrotny w odniesieniu do tego konfliktu, to prezydent Donald Trump z całą pewnością byłby bardzo poważnym kandydatem do takiej nagrody - mówi "Super Expressowi" Karol Nawrocki.

Jak ocenia Pan wystąpienie Radosława Sikorskiego w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, które zebrało bardzo pozytywne opinie?

Tak stanowcze podkreślenie, że Polska będzie bronić swoich granic, wpisuje się w wizję, którą prezentowaliśmy na forum ONZ. Uznaję, że powinniśmy bronić zarówno granic powietrznych, jak i lądowych. Wystąpienie ministra Sikorskiego mieściło się w ramach prowadzonej przez Polskę polityki.

Mieli panowie okazję porozmawiać podczas szczytu?

Wymieniliśmy kilka uwag.

Uszczypliwości?

Nie było uszczypliwości. Reprezentowaliśmy jedno państwo na forum ONZ. Oczywiście są między nami różnice, to rzecz publicznie w Polsce znana, ale na arenie międzynarodowej, w ONZ,  patrzy się na prezydenta Polski i ministra spraw zagranicznych przez pryzmat państwa, nie wewnętrznych sporów.

A jednak te różnice są i pojawiają się uszczypliwości. Jeśli nie bezpośrednio między Panami, to ze strony otoczeń. Czy to służy Polsce? Podoba się Polakom?

Myślę, że Polakom podobało się, że z klasą występowaliśmy wspólnie, nie przenosząc tych uszczypliwości na forum międzynarodowe. Nie mogę mówić za Pana ministra Sikorskiego – ja działałem z prostym zamiarem: jak najlepiej reprezentować Polskę.

Czy ta „szermierka” zakończy się w najbliższym czasie, czy będziemy jej świadkami aż do wyborów?

Moje wybory są za pięć lat, jeśli zdecyduję się w nich wystartować. Nie rozważam dziś, jakie będą emocje polityczne w tym roku, za dwa czy za pięć lat.

Zapewne słyszał Pan o takim planie, by przed wyborami parlamentarnymi zmienić premiera, zastąpić Donalda Tuska Radosławem Sikorskim. Jak Pan to ocenia?

Zupełnie mnie to nie emocjonuje co stanie się po stronie rządowej. To zakres decyzji koalicji sprawującej władzę, który nie pozostaje w polu moich zainteresowań. Chciałbym, by Polska miała dobry rząd, odpowiedzialnie zarządzający finansami publicznymi i niepodsycający sporu politycznego, wojny polsko-polskiej. Każdy krok w tym kierunku oceniam dobrze.

Czy taka zmiana byłaby krokiem w dobrym kierunku?

Tego nie wiem. Nie znam wewnętrznych emocji tego środowiska i nie zamierzam poświęcać temu swojego czasu. Dziś premierem jest Donald Tusk, ministrem spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Ja jestem prezydentem. Tak zdecydowali Polacy. W tej sytuacji trzeba robić wszystko, co najlepsze dla Polski. Kohabitacja nie jest łatwym modelem zarządzania państwem, ale w takich okolicznościach funkcjonujemy.

Moje wybory są za pięć lat, jeśli zdecyduję się w nich wystartować. Nie rozważam dziś, jakie będą emocje polityczne w tym roku, za dwa czy za pięć lat - mówi w SE prezydent Nawrocki.

Donald Trump nie szczędził gorzkich słów pod adresem ONZ. Jak ocenia Pan kondycję i skuteczność, sprawczość Organizacji Narodów Zjednoczonych dziś?

Dyskusje na forum ONZ mają wartość deklaratywną. Spotykają się głowy państw i ludzie, którzy w swoich regionach świata wiele znaczą. Ale jeśli uświadomimy sobie, że rozmowa o pokoju i bezpieczeństwie toczy się, gdy w tylu regionach świata jest wojna, w tym blisko naszych granic, to ocena skuteczności musi zawierać dozę krytycyzmu. Jako historyk pamiętam, że ONZ powołano w 1945 roku, 80 lat temu, w czasie, gdy moi rodacy i inne narody Europy Środkowo – Wschodniej byli mordowani przez Sowietów tylko dlatego, że chcieli być wolni. Więc jeśli chodzi o bezpośrednią skuteczność działania ONZ, jest ona w pewnym sensie ograniczona. Doceniam jednak wymiar pozytywny w działaniach humanitarnych i innych aktywnościach, szczególnie poza Europą. W kwestiach bezpieczeństwa, poza deklaracjami, zakres sprawczości jest ograniczony.

Jest Pan prezydentem od kilku tygodni. Jak zmieniło się Pana życie? Co jest najtrudniejsze?

Po tych siedmiu tygodniach jestem już przyzwyczajony do nowej roli. Kampania trwała wiele miesięcy i dawała czas na oswojenie się z perspektywą objęcia najważniejszego urzędu. Głęboko wierzyłem w moje zwycięstwo, momentami byłem jednym z niewielu, który w to wierzył. Przygotowywałem się do tego, by być prezydentem. Najtrudniejsze jest to, że brakuje czasu na bycie samemu ze sobą, na refleksję, modlitwę, zadumę. Gdy jest się prezydentem, te możliwości są mocno ograniczone.

A rodzina? Czy Pierwsza Dama ma już plan, wie jakimi sprawami chce się zająć?

Tak. Moja żona już zajmuje się konkretnymi sprawami. Ma szczególną wrażliwość na dzieci i osoby z niepełnosprawnościami. Niebawem planuje powołać Fundację Pierwszej Damy, która będzie pomagać osobom niepełnosprawnym oraz wyjątkowo zdolnym spoza dużych aglomeracji. Znam jej wrażliwość od lat,  jesteśmy małżeństwem od 15 lat i już widać, że przełoży się ona na godne sprawowanie funkcji Pierwszej Damy. Jej otwartość, ciepło i empatia przynoszą dobre efekty.

Jak dzieci odnajdują się w nowej sytuacji?

Ich życie zmieniło się diametralnie, ale zachowują dziecięcą i młodzieńczą radość. Najstarszy syn, Daniel jest aktywny publicznie. Antek, średni syn, dobrze odnalazł się w nowej roli. A Kasia, ze swoją słodkością siedmiolatki, nie żyje kwestiami politycznymi, skupia się na swoich sprawach i często mówi: „Nie jesteś dla mnie prezydentem, tylko moim tatusiem”.

Niedawno rozmawiałem z prezydentem Dudą, który opowiadał, że po zakończeniu kadencji po raz pierwszy od lat wsiadł za kierownicę i jeździł nocą po Krakowie. Czy Pan wie, że przez najbliższe lata nie wsiądzie Pan za kółko? Nie brakuje Panu tego?

Nie przeraża mnie to. Za kierownicą nie będę tęsknił. Można się realizować na wiele sposobów np. jeździć konno.

Gdzie Pan jeździ konno?

Tego nie powiem, Panie redaktorze. Inaczej nie dalibyście mi spokoju i nawet to byście mi zabrali jako dziennikarze (śmiech).

Niżej zdjęcia z wizyty Karola Nawrockiego i pierwszej damy w "amerykańskiej Częstochowie", a dalsza część wywiadu pod galerią:

Moja żona już zajmuje się konkretnymi sprawami. Ma szczególną wrażliwość na dzieci i osoby z niepełnosprawnościami. Niebawem planuje powołać Fundację Pierwszej Damy, która będzie pomagać osobom niepełnosprawnym oraz wyjątkowo zdolnym spoza dużych aglomeracji - mówi o Marcie Nawrockiej prezydent RP.

Wróćmy do spraw krajowych. Ustalono, że rakieta, która spadła na dom, była wystrzelona przez norweski samolot. Czy jesteśmy przygotowani na kolejne takie zdarzenia? Czy możemy ufać, że się obronimy?

10 września powinien być dla nas lekcją do odrobienia. Jako wspólnota narodowa i wojsko sprawdziliśmy się. Poza tym ważnym incydentem nikt nie zginął. Reakcja polskich sił zbrojnych była odpowiednia, sojusznicza - również. Powinniśmy jednak traktować 10 września jak zadanie, które należy wykonywać coraz lepiej. Zabiegałem w Nowym Jorku, zarówno w rozmowach z amerykańskim biznesem, jak i z prezydentem Korei, o to, by uzbroić się w wiedzę i możliwości budowy naszych systemów antydronowych. O tym rozmawialiśmy także z Amerykanami. Biuro Bezpieczeństwa Narodowego jest w stałym kontakcie ze stroną amerykańską. To lekcja, jak w najbliższym czasie jeszcze lepiej radzić sobie z obroną antydronową.

Czy podczas rozmowy z przedstawicielką Google padło z Pana strony zapewnienie, że nie będzie podatku dla gigantów cyfrowych? Była próba wymuszenia takiej deklaracji na Panu?

Nie, nie było takiej próby. Biznes amerykański, niezależnie od firmy, jest zainteresowany tym, co będzie się działo w Polsce. Ja takich deklaracji nie mogę składać, bo nie ma jeszcze ustawy. Podjęcie decyzji następuje wtedy, gdy ustawa trafia do mnie z parlamentu w ostatecznym kształcie, wówczas mogę się do niej odnieść. Byłoby niestosowne naciskać prezydenta, by składał deklaracje w tej sprawie już teraz. Decyzje podejmuję według własnego punktu widzenia i w oparciu o nasze analizy.

To zapytam inaczej: czy giganci cyfrowi powinni płacić w Polsce podatki?

Zobaczymy. To głęboko połączony system naczyń, relacji finansowych i biznesowych między Polską a Stanami Zjednoczonymi. Dziś nie wiem, jak wygląda przygotowywane rozwiązanie. Musiałbym zobaczyć dane finansowe i statystyczne oraz treść ustawy. Dla mnie, przy podejmowaniu decyzji, jedyną przesłanką jest dobro państwa polskiego. Nie będę spekulował o prawie, którego kształtu nie znam.

Jak czuł się Pan w „amerykańskiej Częstochowie”? Czuł się Pan jak w domu? Jak przyjęła Pana Polonia?

Polonia przyjęła mnie wyjątkowo. Zawsze czuję się wśród Polonii jak w domu. W Pensylwanii mocno bije serce Polski. Przyjęcie było piękne. To nie była moja pierwsza wizyta w amerykańskiej Częstochowie i zawsze czułem się tam wyjątkowo. Teraz, jako prezydent, również czułem, że jestem wśród swoich.

Za kierownicą nie będę tęsknił. Można się realizować na wiele sposobów np. jeździć konno - zdradza Karol Nawrocki w "Super Expressie".

Polityka SE Google News
Sonda
Czy Karol Nawrocki jest dobrym prezydentem Polski?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki