"Super Express": - Oczekuje pan czegoś istotnego po debacie Bronisława Komorowskiego i Radka Sikorskiego?
Prof. Paweł Śpiewak: - Nie spodziewam się niczego istotnego. Przy okazji tej debaty dochodzi do kolejnych zniszczeń na scenie politycznej. Kolejni kandydaci i ludzie z wysokich urzędów państwowych odkrywają w toku kampanii przed wyborcami i mediami swoje negatywne cechy. Dla nich samych, jak i dla polityki w ogóle takie spotkania są w naszych warunkach kontrproduktywne.
Przeczytaj koniecznie: Prawybory w PO - Komorowski do Sikorskiego: Radek, wyluzuj wreszczie!
- Debaty na Zachodzie, nie wspominając już o USA, choć są teatrem, to wymagają od polityków przygotowania i przedstawienia konkretów.
- Słabość naszej wersji wynika z tego, że obaj kandydaci nie mają niestety nic do powiedzenia. Ci ludzie dobierani są nie dlatego, że od lat głoszą jakieś poglądy i potrafią ich w wiarygodny sposób bronić. Pozycja i piastowane przez nich funkcje nie zastąpią niestety mądrości ani wiedzy. Komorowski i Sikorski nie wnoszą też do świata publicznego niczego, poza gotowością objęcia stanowiska bądź niechęcią do rywali. Szalenie zubażają nasze myślenie.
- To bardzo surowa ocena. Czy nasza polityka na pewno została wyprana z wszelkiej ideowości i merytorycznych treści?
- Muszę przyznać, że jestem jej sytuacją przerażony. Nie jestem bowiem pewien, czy inne przesłanie po prostu nie może się przebić, czy też po prostu go nie ma. Solidaryzuję się z opiniami źle oceniającymi polską scenę polityczną. Jednocześnie słyszę w tej krytyce bezradność i jałowość. Nie prowadzi ona do jakichkolwiek wniosków i efektów. Powodem może być też to, że większość obywateli od dwóch lat zachowuje się tak, jakby zapadła w drzemkę.
Czytaj dalej >>>
- Czy walka kandydatów Platformy nie sprawia wrażenia inscenizowanej? A tak naprawdę premier w pełni kontroluje swoje ugrupowanie?
- Trudno powiedzieć. Donald Tusk zna wady ludzi ze swojego otoczenia i wydaje mi się, że wybrał obu kandydatów właśnie świadom ich słabości. Nie wykluczam nawet, że wybrał tych polityków wręcz po to, żeby pokazać, jacy są słabi. Wzmacnia tym samym przekaz, w którym jawi się jako prawdziwy i kompletny lider na tle pozostałych. Ani Sikorski, ani Komorowski nie zaspokajają przecież apetytu na polityka, nie mówiąc już o mężach stanu.
Przeczytaj koniecznie komentarz red. naczelnego "SE" Sławomira Jastrzębowskiego: Jak Wam się podoba?
- Obaj są aż tak kiepscy?
- Niestety tak. Ich wizja świata nie ma żadnej treści, wiarygodności. Nie wiadomo kogo i co reprezentują. Są kompletnie wyprani choćby z minimum ideowości. Obaj są też zbudowani wyłącznie z negatywnych emocji, z przywalania Kaczyńskim, a ostatnio przywalania sobie nawzajem. To jest poniżające dla naszych umysłów.
- Czy to nie przesadzona teza? Czy rzeczywiście mamy do czynienia z tak kiepską kondycją sceny politycznej, że partie stały się kartelami nie realizującymi swoich ról?
- Słowo kartel wydaje się tu trafne. Służy on bowiem nie wzrostowi wydajności czy reformom, ale zapewnieniu zbytu towaru. Mamy dziś demokrację handlową, z przesadnie rynkowym podejściem do polityki. I Platforma jako kartel chce być wszystkim po trochu. Tak jak za komuny Front Jedności Narodu. Od katolików z PAX do radykałów pokroju Kazimierza Mijala. W ten sposób przestaje jednak pełnić funkcje partii, stając się wyłącznie narzędziem awansu personalnego i zapewnienia sobie wpływów.
Prof. Paweł Śpiewak
Socjolog i historyk idei, pisarz i publicysta, wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego