Kamil Durczok odleciał po rozprawie. Co się stało? [ZDJĘCIA]

2016-03-12 3:00

W sądzie odbyła się kolejna batalia z udziałem byłego szefa "Faktów" TVN Kamila Durczoka (48 l.) i dziennikarzy tygodnika "Wprost". Tym razem z udziałem Beaty Tadli (41 l.), która przed laty pracowała z Durczokiem. Tuż po rozprawie dziennikarz prawdopodobnie wyleciał na urlop za granicę.

- To był bardzo ciekawy dzień w sądzie. Teraz na progu pasa EWPA (pas startowy na lotnisku - red.). Dzięki, do miłego - napisał Durczok po czwartkowej rozprawie, wyraźnie zadowolony. Co się wydarzyło na sali? - Rozprawa ze względów obyczajowych została utajniona - mówi nam mecenas Jacek Dubois (54 l.), prawnik Kamila Durczoka. W podobnym tonie wypowiadał się były redaktor naczelny "Wprost" Sylwester Latkowski (50 l.). - Nie mogę rozmawiać na temat procesu - uciął.

Zobacz: Gronkiewicz-Waltz UPOMINA prezydenta! Za co?

Ponad dwie godziny zeznawała Beata Tadla. Mówiło się, że to ona była jedną z kobiet wypowiadających się nieoficjalnie na łamach "Wprost". Przekonywały one, że Durczok miał molestować seksualnie dziennikarki TVN. Sprawę badała wewnętrzna komisja stacji, która ustaliła, że w redakcji "Faktów" doszło do przypadków molestowania i mobbingu. Durczok musiał przez to odejść z pracy. Pozwał "Wprost" i autorów artykułu o 2 mln zł odszkodowania za naruszenie dóbr osobistych. W drugim procesie domaga się od tygodnika 7 mln zł. W tym przypadku chodzi o publikację, w której powiązano narkotyki i gadżety erotyczne z osobą byłego szefa "Faktów".

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki