- Bronisław Komorowski był gościem "Radia Plus".
- Według byłego prezydenta, wewnątrz koalicji rządzącej dochodzą do głosu mechanizmy chodzenia na skróty i wywoływania konfliktów.
- Należy szanować swoich koalicjantów, to znaczy dbać także o to, aby oni zyskiwali, a nie tracili - mówi Komorowski.
- Na pewno można znaleźć różne słabości i mankamenty, ale odnoszę wrażenie, że Polacy odczuwają, iż sprawy polskie – pomimo trudnej sytuacji zewnętrznej – idą w dobrą stronę - dodał polityk.
Radio Plus: - Po dwóch latach rządu premiera Donalda Tuska ciągle jest dużo niezrealizowanych obietnic. Wyborcy mogą czuć się oszukani?
Bronisław Komorowski: – Myślę, że nie są, nie czują się tak, jak pan mówi, bo świadczą o tym wyniki badań opinii publicznej i sondaży, niesłychanie łaskawe dla Koalicji Obywatelskiej, a więc dla głównej siły obozu rządzącego. Polacy doceniają to, co się wydarzyło zarówno dwa lata temu, jak i to, co trwało przez te dwa lata, czyli do połowy kadencji. PiS-owi spada, a Koalicji Obywatelskiej rośnie.
- Sondaże są powodem do satysfakcji, czy raczej zmartwieniem dla premiera Donalda Tuska, ponieważ mocno dołują koalicjanci? Gdyby wybory odbyły się teraz, to szef rządu nie miałby z kim stworzyć koalicji.
– Ma pan rację, ale ja nie znam lidera politycznego, który by się martwił, że jego ugrupowaniu przybywa. Oczywiście jest takie zagrożenie dla Koalicji Obywatelskiej i personalnie dla Donalda Tuska, że może powtórzyć los Jarosława Kaczyńskiego, który wygrał wybory przed dwoma laty, ale nie posiadał zdolności koalicyjnej. Pamiętamy błagania pana Czarnka kierowane do PSL-u, które pozostały bez efektu, między innymi dlatego, że PSL dobrze pamięta, co się stało z sojusznikami PiS-u z poprzednich rządów, czyli z Samoobroną i Ligą Polskich Rodzin.
Konflikt Tusk-Nawrocki paraliżuje państwo? Tak twierdzi 3/4 Polaków
– No i jaki z tego wniosek powinien popłynąć dla Donalda Tuska?
– Należy szanować swoich koalicjantów, to znaczy dbać także o to, aby oni zyskiwali, a nie tracili.
– Premier nie szanuje koalicjantów?
– Problem polega na tym, że wewnątrz koalicji dochodzą do głosu mechanizmy chodzenia na skróty i wywoływania konfliktów. Tak było przy kwestiach na przykład aborcyjnych, ale odnoszę wrażenie, że obecnie premier wyraźnie postawił na to, że inicjatywy ustawodawcze muszą być najpierw uzgadniane w łonie koalicji, a więc poprzez zawieranie kompromisu wewnętrznego, a dopiero potem kierowane do Sejmu. Czy mu się to uda konsekwentnie utrzymać, jako zasadę funkcjonowania koalicji – nie wiem, ale tego życzę, bo to jest właśnie przejaw wzajemnego szanowania się przez koalicjantów.
– Notowania Koalicji Obywatelskiej są wysokie, ale notowania rządu już tak wysokie nie są. Myśli pan, że premier zdawał sobie sprawę już przed wyborami, że niektórych swoich obietnic nie zrealizuje, np. kwoty wolnej od podatku?
– Problem polega na tym, że wyborcy generalnie z jednej strony lubią, jak politycy im obiecują różne rzeczy, a potem stosunkowo łatwo wybaczają to, że te obietnice nie są dotrzymane. No niech pan powie, kto dzisiaj wytyka premierowi Morawieckiemu, że nie jeździ milion polskich samochodów elektrycznych? Kiedyś Lewica obiecała milion mieszkań dla młodych. Taki jest urok demokracji – łatwiej się obiecuje, trudniej się realizuje. Ale odnoszę wrażenie, że obecnie rząd postawił na dosyć twardą realizację nie tylko własnych obietnic, ale nawet tych, które składał poprzedni rząd. Sama Zjednoczona Prawica nie była w stanie zrobić CPK ani powstrzymać imigracji. Także zbrojenia były przez nich robione bez planu. Dzisiaj to się jednak porządkuje. Na pewno można znaleźć różne słabości i mankamenty, ale odnoszę wrażenie, że Polacy odczuwają, iż sprawy polskie – pomimo trudnej sytuacji zewnętrznej – idą w dobrą stronę. O czym świadczy poziom pewnego optymizmu. Myślę, że wiąże się on głównie z tym, że sytuacja gospodarcza Polski jest naprawdę satysfakcjonująca. W końcu za rządów PiS, wzrost gospodarczy był na prawie zerowym poziomie. Mamy też spadek inflacji, i to Polacy doceniają.
– Jakie działania rządu odpowiadają za ten spadek inflacji? Może po prostu uspokoiła się sytuacja na rynkach po zawirowaniach covidowych?
– Były spóźnione decyzje prezesa Narodowego Banku Polskiego o korekcie stopy procentowej. On to opóźniał ze względów wyborczych, w moim przekonaniu, tak, aby pomóc PiS-owi. Dzisiaj nie musi nikomu pomagać i zaczyna to funkcjonować normalnie.
Braun skreślony przez Kaczyńskiego. Czy to szansa dla PiS na nowych wyborców?
– Widzi pan jakieś działania rządu, które przyczyniły się do wzrostu gospodarczego?
– To jest przede wszystkim umiejętność nieszkodzenia polskiej gospodarce, co niestety było udziałem poprzedniego rządu PiS-owskiego. Oni szkodzili, czego przejawem był na przykład słynny „Polski Ład” Morawieckiego. On szkodził biznesowi, szkodził gospodarce, a pomagać miał PiS-owi wyborczo. Tak się nie stało. Więc ja głęboko wierzę, że gospodarka najlepiej się rozwija wtedy, gdy są jak najmniejsze ingerencje władzy wykonawczej w procesy ekonomiczne. Wydaje mi się, że za to można pochwalić obecny rząd – w przeciwieństwie do poprzedniego, który ingerował, interweniował i popsuł w znacznej mierze gospodarkę. Świadczy o tym fakt, że mieliśmy krótki moment zerowego wzrostu gospodarczego, a dziś mamy prawie 4 proc.
– O wojnie też musimy pamiętać, bo miała duże znaczenie, jeżeli chodzi o PKB.
– Dzisiaj wojna nadal trwa na Ukrainie, a mamy wzrost na poziomie prawie 4 proc.
– Amerykański portal „Defense One” pisze, że Stany Zjednoczone powinny działać na rzecz odciągnięcia Polski, a także Austrii, Węgier i Włoch od Unii Europejskiej. Tak zostało zapisane w amerykańskiej strategii bezpieczeństwa. Polska stanie przed wyborem: Waszyngton albo Bruksela?
– Nie znamy tej drugiej wersji strategii amerykańskiej...
– Są doniesienia amerykańskich mediów na ten temat.
– To piszą media amerykańskie, które mają różne polityczne zabarwienia. Mamy jeden dokument i tam jest wystarczająca liczba zapisów, które mogą wywoływać polskie zaniepokojenie, jeśli chodzi o stosunki Stanów Zjednoczonych z Europą, szczególnie z Europą Wschodnią. A my razem z Ukrainą sąsiadujemy z agresywną Rosją Putina. To już jest wystarczająca ilość źródeł niepokoju. Wydaje się, że po etapie rządów Trumpa, po zmianie prezydenta, to się może do jakiegoś stopnia zmienić. Ale obecnie mamy do czynienia z procesem nie tylko wycofywania się Stanów Zjednoczonych z Europy. Amerykanie zmniejszają swoją obecność militarną w Europie.
Rozmawiał: Jacek Prusinowski