W poniedziałek, wezwany jako świadek przed sejmową komisję śledczą ds. Pegasusa b. dyrektor Departamentu Spraw Rodzinnych i Nieletnich w Ministerstwie Sprawiedliwości Mikołaj Pawlak, odmówił złożenia przyrzeczenia, a następnie opuścił salę w trakcie posiedzenia. Do sprawy nawiązali politycy PiS, przekonując na konferencji prasowej w Sejmie, że komisja śledcza ds. Pegasusa powinna wstrzymać swoje prace do czasu wydania wyroku przez Trybunał Konstytucyjny ws. wniosku grupy posłów, mówiącego o niekonstytucyjności powołania komisji.
Według Jarosława Kaczyńskiego „tutaj mamy do czynienia z problemem prawnym” – I oczywiście my się wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego podporządkujemy – oświadczył prezes PiS i nawiązał do retoryki politycznej, jaką jego zdaniem stosuje Platforma Obywatelska w tej sprawie. – Wystarczy powiedzieć, że coś jest PiS-owskie, to w związku z tym to już nie istnieje, już jest poza systemem prawnym, oczywiście jest dla nas nie do przyjęcia. My też byśmy mogli tego rodzaju podejście stosować. Każda partia mogłaby stosować tego rodzaju podejście. To po prostu niszczenie państwa polskiego! – w moim przekonaniu intencjonalne, zlecone z zewnątrz – niszczenie państwa polskiego – stwierdził.
8 maja TK wydał zabezpieczenie, zobowiązując komisję śledczą ds. Pegasusa "do powstrzymania się od dokonywania jakichkolwiek czynności faktycznych lub prawnych" do czasu rozpatrzenia wniosku, złożonego przez grupę posłów, w którym zarzucono, że „uchwała powołująca komisję śledczą jest niekonstytucyjna".
W galerii poniżej zobaczysz, jak prezes PiS Jarosław Kaczyński zeznawał przed komisją śledczą ds. Pegasusa:
Prezes PiS zaznaczył także, że choć krytyka TK jest dopuszczalna, to nie oznacza jednak, że można mówić, że trybunał nie istnieje. Przypomniał, że u początku swojej działalności, już po transformacji ustrojowej w 1989 r., skład TK pod przewodnictwem prof. Mieczysława Tyczki „był dokładnie taki sam, jak w okresie komunistycznym". – Kiedy już chyba nikt tutaj nie będzie bronił tezy, że nie łamano wówczas w sposób drastyczny prawa i ci ludzie się na to zgadzali. I mimo wszystko ta sytuacja trwała – zauważył Jarosław Kaczyński.