Według naszych informacji wczoraj rano Kaczyński zdecydował o wyrzuceniu z partii Zbonikowskiego. Oficjalnie miało się to stać na najbliższym posiedzeniu komitetu politycznego PiS. Posła nie można było skreślić z list wyborczych, bo zostały one już zarejestrowane. Musiałby sam zrezygnować. Co na to Zbonikowski? We wczorajszym oświadczeniu ujawnił, że dla dobra partii sam rezygnuje z członkostwa. Ale z wyborów nie zamierza się wycofywać. - Taka decyzja zagroziłaby ekonomicznemu bezpieczeństwu mojej rodziny - oświadczył bezczelnie.
"Super Express" jako pierwszy napisał, że żona posła Łukasza Zbonikowskiego zawiadomiła o przestępstwie policję w Chełmnie. Według jej relacji polityk ją pobił i ukradł jej telefon. Sprawą szybko zajęła się miejscowa prokuratura. Polityk bronił się, twierdząc, że jest ofiarą politycznej nagonki. I zapowiadał, że żona wycofa zawiadomienie. Kłamał. - W prokuraturze zostały przesłuchane żona i teściowa posła. Obie podtrzymały swoje zeznania - mówi prokurator Artur Krause, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Toruniu.
W międzyczasie okazało się, że kilka dni wcześniej do prokuratury we Włocławku trafiło zawiadomienie również dotyczące Zbonikowskiego. - Chodzi o sprawę obyczajową - mówi nam rzecznik prasowy włocławskiej prokuratury Wojciech Fabisiak. W zawiadomieniu mowa jest m.in. o rzekomym romansie posła z asystentką i skutkach tego romansu, podlegających paragrafom Kodeksu karnego.