Sobota, samo południe. Pod dom wicepremiera na Żoliborzu podjeżdżają ochroniarze. Przynoszą politykowi zakupy, tak jak zresztą codziennie od poniedziałku - odkąd ten znajduje się w samoizolacji po kontakcie z osobą zakażoną koronawirusem. Chwilę później przez furtkę wychodzi sam Jarosław Kaczyński. Z ochroniarzami trzyma dystans, szybko przemyka do sąsiadującego budynku. Tam, wedle jego współpracowników pracuje mu się lepiej niż w domu.
A już następnego dnia prezes dumnym krokiem przekroczył progi swego domostwa. Przywitał się z czekającego na niego ochroniarzami i pojechał do kościoła. Najwidoczniej prezes ma pewność, że nie jest zakażony. Oby tylko nie stracił czujności!
ZOBACZ TEŻ: Kaczyński w CZARNEJ ROZPACZY. PRZYKRE doniesienia, prawdziwa KATASTROFA