Aneks do raportu Macierewicza. Już prezydent Kaczyński nie zgodził się na publikację

2014-08-19 4:00

- Oceny całego dokumentu dokonał już przed laty śp. prezydent Lech Kaczyński. Brak zgody na publikację nie wymaga dalszego komentarza co do wartości i wiarygodności materiałów zawartych w aneksie do raportu z likwidacji WSI - w rozmowie z Super Expressem mówi Joanna Trzaska-Wieczorek.

"Super Express": - Tygodnik "Wprost" opublikował teksty, z których wynika, że prezydent Bronisław Komorowski mógł kryć fundację wyciągającą pieniądze z Wojskowej Akademii Technicznej, a także miał kontakty z podejrzanymi handlarzami bronią. Jest afera czy nie ma?

Joanna Trzaska-Wieczorek: - Skandalem, czy jak pan mówi - aferą, jest ujawnienie ściśle tajnych dokumentów, które mogły być podstawą publikacji. I jak się dowiadujemy, prokuratura wszczęła już z urzędu postępowanie sprawdzające w tej sprawie.

- A co do samych zarzutów wobec przeszłości prezydenta, jak je pani odebrała?

- Oceny całego dokumentu dokonał już przed laty śp. prezydent Lech Kaczyński. Brak zgody na publikację nie wymaga dalszego komentarza co do wartości i wiarygodności materiałów zawartych w aneksie do raportu z likwidacji WSI. Pomimo wstępnych zapowiedzi publikacji prezydent Kaczyński przez trzy lata się na to nie zdecydował. Zapewne to nie przypadek. Prezydent Bronisław Komorowski podtrzymał decyzję swojego poprzednika.

Zobacz: Ściśle tajne akta Macierewicza w rękach "Wprost"! Prezydent Komorowski kontaktował się z handlarzami bronią?!

- Pani czytała ten aneks do raportu?

- Nie, ponieważ ten dokument nie jest ujawniany żadnym osobom. Znajduje się w Kancelarii Tajnej, jednej z komórek organizacyjnych Kancelarii Prezydenta RP.

- Może w takim razie zawierał on rzeczy dość istotne i wciąż aktualne, a nie tylko niewiarygodne i błahe? I dlatego nie był ujawniany?

- Nie znam jego treści, ale dywagując na ten temat, warto jednak odwołać się do istniejących śladów materialnych. Do opinii wyrażanych przed laty choćby przez samego prezydenta Kaczyńskiego, który w rozmowach z dziennikarzami racjonalizował swoją decyzję braku zgody na publikację. Te opinie można znaleźć w prasowych archiwaliach, nie są tajne.

- Czy dokumenty, które krążą od 7 lat i do tej pory ich nie ujawniano, mogą jeszcze zaszkodzić prezydentowi Komorowskiemu?

- O ocenie wiarygodności tych treści przez osoby, które je poznały, już mówiłam. Natomiast sprawę możliwości ujawnienia ściśle tajnych dokumentów w kontekście publikacji tygodnika "Wprost" wszczęła już prokuratura.

- Dziennikarz Wojciech Sumliński stwierdził, że publikacja "Wprost" jest tak naprawdę obroną prezydenta Komorowskiego przez zaprzyjaźnioną redakcję.

- Podejrzewam, że redakcja tygodnika sama ustosunkuje się do tej kuriozalnej tezy. Redaktor Sumliński jest natomiast oskarżony o płatną protekcję podczas weryfikacji WSI. To poważny zarzut.

- Oskarżony. Czyli jest wciąż człowiekiem nieskazanym. Niewinnym.

- Rzeczywiście, to postępowanie toczy się latami. Wystarczy wspomnieć, że główny świadek zdążył umrzeć w trakcie jego trwania...

- Wojciech Sumliński zapowiedział, że powodem publikacji jest uprzedzenie serii jego 200 pytań do prezydenta Komorowskiego przed sądem. Liczy, że rozprawa będzie jawna. Pytania mają być trudne dla prezydenta. Prezydent się temu podda?

- Nie chcę komentować hipotez i pogróżek pana Sumlińskiego ani też odnosić się do oczekiwań i scenariuszy, które tworzy.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail