„Albo płacisz 1,5 miliona euro, albo Cię zatrzymają służby” – ten cytat z wpisu Dariusza Jońskiego, opublikowanego w niedzielę 14 kwietnia, wywołał prawdziwą burzę. Jak przekazał europoseł, Prokuratura Okręgowa w Lublinie wszczęła śledztwo dotyczące przekroczenia uprawnień przez Centralne Biuro Antykorupcyjne i Prokuraturę Regionalną w Katowicach za czasów rządów PiS.
Komentatorka TVP Info przeprasza po burzy. Ale co naprawdę powiedziała Pawlicka?
"W sprawie pojawia się m.in. nazwisko byłego wiceszefa CBA oraz ABW z czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości" – poinformował Joński na platformie X.
Całość opatrzył dramatycznym pytaniem: „Człowiek Ziobry działał jak białoruska mafia!?” i dodał wykrzykniki oraz czerwone flagi, jakby chciał zaznaczyć, że sprawa ma wymiar wręcz systemowy.
"Biznes albo kajdanki" – nowy wątek starego układu?
Według nieoficjalnych informacji, śledztwo ma dotyczyć potencjalnych nacisków na przedsiębiorców. Z relacji Jońskiego wynika, że miały paść propozycje o charakterze szantażu: kto zapłaci, ten uniknie działania służb. Choć europoseł nie podaje szczegółów śledztwa, ton jego wypowiedzi sugeruje, że chodzi o czasy, gdy Zbigniew Ziobro miał realny wpływ na prokuraturę i służby specjalne.
Joński nie od dzisiaj krytykuje byłego ministra sprawiedliwości i jego ludzi. Jednak tym razem mowa nie o politycznej odpowiedzialności, a o możliwych przestępstwach na ogromną skalę.
Czy to początek rozliczeń?
Śledztwo w Lublinie może okazać się przełomowe dla rozliczenia ludzi dawnego obozu władzy. Tym bardziej, że sprawę bada niezależna jednostka prokuratury, a informacje potwierdzają również niezależne źródła medialne.
Nie wiadomo jeszcze, kto konkretnie został objęty postępowaniem, ale jeśli nazwiska byłych szefów CBA i ABW rzeczywiście pojawią się w aktach, może to oznaczać największą aferę służb od czasów afery podsłuchowej.
Będziemy monitorować rozwój wydarzeń.
