Joanna Racewicz w kwietniu 2010 roku przeżyła okrutną tragedię. Dziennikarka straciła w katastrofie smoleńskiej swojego ukochanego męża Pawła Janeczka, który pracował w BOR. W dniu Wszystkich Świętych, czyli 1 listopada Joanna Racewicz zdecydowała się na bardzo osobiste wyznanie. Na Instagramie napisała, dlaczego tego dnia, gdy Polacy odwiedzają swoich bliskich na cmentarzach, ona nie przychodzi do grobu męża oraz innych bliskich. W obszernym wpisie wyjaśniła powód swojej decyzji. - Pamięć jest ulotna. To prawda. Zresztą - przewrotnie - radzi sobie bez korzeni, dat, z pominięciem rytuałów. Nie zależy od miejsc, tylko od ludzi. Dlatego od lat w 1 listopada nie chodzę na groby. Rozumiem i szanuję taką potrzebę, schylam głowę przed tradycją i jednocześnie - nie jest mi niezbędna, żeby pamiętać - zaczęła w poruszających słowach.
Joanna Racewicz nie poszła 1 listopada na grób męża. Andrzej Duda zareagował
Pokazała też zdjęcie, które zostało wykonane 29 października, widać na nim obłożony wieńcami z biało-czerwonymi kwiatami pomnik jej męża Pawła. Cały grób został założony oficjalnymi wiązankami ze wstęgami. Joanna Racewicz odniosła się do tego w bardzo mocnych słowach: - Spróbujcie znaleźć choć skrawek miejsca, żeby Syn mógł położyć Tacie gałązkę jarzębiny. Najpierw była złość. Potem irytacja. Żal. Poczucie zawłaszczania. Aż wreszcie - spokój. Już nie pytam - czy delegacje przygniatające kamień wiązankami - wiedzą kogo ukwiecają? Czy mają świadomość, kim był ten człowiek? Co lubił? O czym marzył? Jaki miał głos, oczy? Co czytał? Co go wkurzało? Nie pytam, bo to bez sensu.
Jak dodała, by uczcić pamięć męża ułożyła wianuszek ze świeżych kwiatów i postawiła świeczkę... na Zanzibarze, bo to tam teraz przebywa. Na poruszający wpis Racewicz zareagował prezydent Andrzej Duda, który dodał reakcję na wpis, poprzez kliknięcie serduszka.