Joanna Lichocka

i

Autor: AKPA

Joanna Lichocka: Oddamy media Polakom

2016-01-02 3:00

"Super Express": - Opozycja twierdzi, że przygotowaliście zamach na media publiczne. Jak pani to ocenia? Joanna Lichocka: - Opozycja broni nie mediów publicznych, ale swojego partyjnego łupu. Od wielu lat Telewizja Publiczna, Polskie Radio i Polska Agencja Prasowa są pod kontrolą PO-PSL i SLD. Mediami publicznymi rządzą nominaci wspomnianych partii. Opowieści o transparentności konkursów można schować w buty. Ta transparentność tak jakoś działa, że na czele mediów są kumple Tuska. Najpierw prezesem TVP był Juliusz Braun, potem Janusz Daszczyński. Jeśli chodzi o nominacje niższego szczebla, to były one uzależnione od stanu w koalicji PO-PSL. Wcześniej w zarządzie TVP był działacz PSL Marian Zalewski, jak stosunki między koalicjantami się ochłodziły, nominacji nie dostał.  

- Działacze Platformy Obywatelskiej mówią jednak, że to wy upolityczniacie media publiczne...

- To jest ogromna hipokryzja. Mogę powtórzyć to, co mówiłam w Sejmie - działacze PO wstydu nie mają, gdy opowiadają o tym, jakoby byli obrońcami wolności słowa. Platforma to formacja, która najbardziej po 1989 roku wolność słowa upolityczniła. Upartyjniła media, doprowadziła do sytuacji, w której ogromna grupa dziennikarzy, publicystów, ekspertów, twórców nie miała wstępu do mediów publicznych, mainstreamu, tylko dlatego że była wobec Platformy krytyczna lub niewystarczająco wobec PO posłuszna. Proszę powiedzieć, kiedy ostatnio w TVP występowała dr Barbara Fedyszak-Radziejowska czy kiedy jakieś wystąpienie miał Jan Pietrzak? To były zawłaszczone media, służące partyjnym interesom. Postępowanie takie jak pana Dąbrowy w Polskim Radiu, który pozwala sobie na akcje protestacyjne, to tylko działania aparatu partyjnego, który broni status quo. Myślenie tych ludzi wynika z myślenia bolszewickiego, że media są elementem sprawowania władzy, oni inaczej nie potrafią myśleć.

- Jak będą więc wyglądać media publiczne po zmianach, które planujecie?

- My mówimy od samego początku, że chcemy oddać media publiczne Polakom. Nie przejmować, by jedna partia sprawowała tam władzę, ale przeprowadzić gruntowną reformę. W mediach publicznych muszą pracować rzetelni dziennikarze, będzie rzetelna informacja, zrównoważona pluralistyczna publicystyka, pokazująca różne punkty widzenia. Moim zdaniem, gdyby była wprowadzona prosta zamiana, że będzie to nadal tuba propagandowa, ale działająca tym razem na rzecz PiS-u, ludzie by nam tego nie wybaczyli. My nie szliśmy do wyborów z hasłem: "Przejmiemy media, żeby nam służyły", ale mówiliśmy i mówimy: "Oddamy media Polakom". To muszą być przyzwoite, zrównoważone, pluralistyczne media. Gdzie Polacy będą mieli poczucie, że ich pogląd jest reprezentowany, że żadna duża grupa społeczna nie będzie miała poczucia, że jest dyskryminowana. A tak w tej chwili jest.

- Najwięcej emocji siłą rzeczy wywołują sprawy personalne. Traci swój program Tomasz Lis, słyszymy, że odejść mają takie osoby jak Beata Tadla, Karolina Lewicka, Piotr Kraśko. Czy może pani potwierdzić te informacje?

- Nie planuję ani zarządzać telewizją, ani być redaktorem naczelnym którejś z redakcji. To są kompetencje władz publicznych mediów. Ja jestem posłem Prawa i Sprawiedliwości, o zmianach kadrowych w telewizji nie mam bladego pojęcia.

Zobacz: Urbański: W TVP nie powinno być już miejsca dla propagandystów