Andrzej Urbański

i

Autor: Michał Niwicz Andrzej Urbański

Urbański: W TVP nie powinno być już miejsca dla propagandystów

2015-12-30 3:00

Andrzej Urbański, były prezes TVP i były szef w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w rozmowie z ,,Super Expressem" o zapowiedziach PiS reformy w Telewizji Publicznej:

"Super Express": - Długo zapowiadana wielka reforma mediów publicznych na razie zamienia się w małą ustawę, która ma na celu jedynie wymianę szefostwa tych mediów. Czy PiS dobrze robi, że zabiera się za zmiany, które muszą kojarzyć się nie z reformą, ale zwykłym skokiem na media?

Andrzej Urbański: - Z punktu widzenia PiS to oczywiście bardzo dobry pomysł. Obecnie rządząca partia nie ma zbyt dużego dostępu do mediów o szerokim zasięgu. Zmiany w mediach publicznych mają jej ten dostęp zapewnić.

- Czy z punktu widzenia mediów publicznych te zmiany są równie korzystne?

- Tu jest oczywiście pytanie, czy media są nadal publiczne, tzn. spluralizowane i reprezentujące wszystkie główne nurty w polskiej debacie publicznej. Otóż w moim przekonaniu takie nie są. Nie wszystkie poglądy w tych mediach występują. A nawet jeśli występują, to jako dekoracja czy też przecinek w całym zdaniu. Z tego punktu widzenia zmiany prowadzone przez PiS dają możliwość pojawiania się w mediach publicznych choćby takich kontrowersyjnych ludzi jak pański szef.

- Myślę, że nie narzeka na brak zaproszeń do TVP. Nikt przed nim drzwi nie zamyka. Wprost przeciwnie, bywa tam często.

- (śmiech) Bywa tam jednak za rzadko. Powinien być zapraszany częściej. Niemniej ja tę małą ustawę traktuję jako wstęp do głębszej reformy mediów publicznych. I to ona jest najważniejsza.

- Tę małą ustawę, podobnie jak 10 lat temu, kiedy PiS przejmował media, będą znowu drukować w sylwestra, żeby jak najszybciej weszła w życie. Pozwoli wpłynąć na skład osobowy w TVP i Polskim Radiu, więc już chyba z tą drugą częścią aż tak się PiS nie będzie spieszyć.

- Znając takich ludzi jak Krzysztof Czabański, który reformą mediów się zajmuje, jestem przekonany, że sprawa reformy mediów publicznych zostanie doprowadzona do końca. Istnieje bowiem potrzeba, aby stworzyć z TVP i Polskiego Radia instytucje ponadrynkowe. Jeśli zostawiłoby się telewizję publiczną bez przekształceń, to bardzo łatwo padłaby ona łupem różnych kapitałów grasujących na rynkach. Teraz mają być stworzone takie zabezpieczenia, które te instytucje pozostawią w polskich rękach.

- Czy te wszystkie przekształcenia proponowane przez PiS zapewnią wspomniany przez pana pluralizm? Giełda nazwisk, które miałyby czuwać nad mediami publicznymi, to raczej PiS i okolice. Pluralizmu próżno tu szukać.

- My, ludzie mediów, wszyscy jesteśmy przekonani, że nie należy dopuszczać do mediów publicznych propagandystów żadnej opcji. I to jest klucz do wyrównania tego, aby poziom tych mediów był wysoki.

- Rozumiem, że wraz z nadciągającymi zmianami do mediów publicznych nie trafiliby dziennikarze, którzy jednoznacznie kojarzeni są z PiS?

- Powtarzam - to nie jest czas na propagandę. Przyszedł czas na zrównoważone media publiczne, w których będą się wypowiadać ludzie z różnej strony sporu politycznego. Nie można dopuścić, by dziennikarze mediów publicznych najpierw mieli pogląd w jakiejś sprawie i pod ten pogląd tworzyli materiały, w których prezentowaliby swoją objawioną prawdę. Takie dziennikarstwo jest do wyrzucenia.

- Wydaje się, że trochę inny pogląd na sprawę ma rzeczniczka klubu PiS pani Beata Mazurek, która stwierdziła tak: "Mamy nadzieję, że wreszcie ta narracja [TVP - przyp. red.], z którą się nie zgadzamy, przestanie istnieć. I rzeczywiście przebijemy się z tym, co robimy, do Polaków w sposób rzetelny". Brzmi jak zapowiedź stworzenia tuby propagandowej PiS.

- Może zostało to niezręcznie sformułowane. Wydaje się, że chodziło o to, by także narracja PiS została w mediach publicznych doceniona.

Zobacz także: Paweł Lisicki: To nie jest czas na bunt