"Super Express": - Pańskie córki chodzą do dentysty?
Joachim Brudziński: - Oczywiście, że chodzą. Obydwie.
- Boją się dentysty? Odczuwają strach?
- Żeby być wiarygodny, zawołam córkę - Halinko, boisz się chodzić do dentysty?
Halinka Brudzińska: - Nie!
"Super Express": - W takim razie ma pan szczęście. Rzecznik praw dziecka Marek Michalak razem ze swoim bratem wydali na koszt państwa broszurę "Rola lekarza dentysty w rozpoznawaniu objawów przemocy wobec dzieci". Wynika z niej, że "strach, niechęć do otwierania jamy ustnej" u stomatologa mogą u dzieci świadczyć o "znęcaniu się psychicznym opiekuna nad dzieckiem, stosowaniu przemocy, a wreszcie o wykorzystywaniu seksualnym".
Joachim Brudziński: - O rany boskie! Poziom wariactwa politycznej poprawności sięga absurdu. Innego określenia tu nie znajdę. Wolałbym, żeby rzecznik praw dziecka zajął się problemem próchnicy wśród dzieci i tym bardziej się ekscytował, na to kierował środki publiczne. Z najnowszych badań wynika, że jesteśmy jednym z najgorszych krajów pod tym względem. Może rzecznik skupiłby swoją energię na przywróceniu gabinetów dentystycznych do szkół. Ale ze względu na zdrowie dzieci, a nie podejrzenia o molestowanie... Jak tam to określono?
Patrz: Joachim Brudziński: Albo Kaczyński, albo nikt
- "Znęcanie się psychiczne ( ) stosowanie przemocy, a wreszcie wykorzystywanie seksualne".
- Polecam panu rzecznikowi i jego bratu, by mówiąc najdelikatniej, puknęli się w czoło. Otóż ja osobiście bałem się dentysty, a nie byłem w młodości molestowany ani nikt nade mną się nie znęcał. Gabinety stomatologiczne z czasów mojego dzieciństwa odbiegały od dzisiejszych i bała się ich chyba większość dzieci. I rzecznik praw dziecka właśnie na te gabinety powinien zwrócić uwagę. To, że w wieku 45 lat praktycznie wszystkie swoje zęby wciąż posiadam, zawdzięczam tej pani stomatolog ze szkoły z Nowego Sącza. Stomatolog, której się bałem, ale która wykonywała solidnie swoją pracę. Dziś słyszę zaś o rozwoju kraju i postępie, a stan uzębienia dzieci w Polsce odbiega drastycznie od poziomu, jaki był np. w latach 70. Niech rzecznik zamiast wydawać na koszt państwa idiotyczne broszury swojego brata, zajmie się czymś sensownym.