W rocznicę stanu wojennego przypomniałem sobie tekst "Pogromca Dzierżyńskiego", który odnosił się do mojej osoby, a napisał go w 2002 r. Janusz Korwin-Mikke. Tekst skojarzyłem z dzisiejszymi tezami świeżo upieczonego eurodeputowanego Kongresu Nowej Prawicy (tzw. Kanapy).
JKM napisał, że w ocenie lat 1944-1989 istnieją dwie szkoły: "oszołomów spod znaku Adama Michnika, mówiących o >konieczności dziejowej< i >dialektycznym rozwoju", nie zapominając o konieczności >chrześcijańskiego wybaczenia< - oraz oszołomstwa >centroprawicowego<, utrzymująca, że wszystko wtedy było dziełem Szatana, na którego usługach stali bezmyślni i jednocześnie diabelsko przebiegli zdrajcy Narodu Polskiego. I wrogowie Wiary Naszej Świętej". Domyślają się Państwo, że do pierwszej szkoły zaliczony nie zostałem, bo obronę komuny, która okupowała nas w wymienionym już okresie (dziś też okrągłostołowy układ trwa w najlepsze, a resortowe dzieci nie śpią, tylko panoszą się wszędzie), uważam za zajęcie wstrętne. A zatem zostaje druga szkoła zaszufladkowania.
JKM stwierdził, że w mojej ówczesnej publicystyce na łamach konserwatywno-liberalnego tygodnika "Najwyższy CZAS!" okazuję czasem "niechrześcijańską zajadłość", ale wszystko przebił jeden "atak nienawiści". O co poszło? "Oto p. Płużański (w artykule >Niezłomni kapłani<) przypomniał śmierć księży: Stefana Niedzielaka (20 stycznia 1989 r.), Stanisława Suchowolca (29 stycznia 1989 r.) oraz Józefa Zycha (11 lipca 1989 r.). Łączy je to, że okoliczności ich śmierci nie zostały do końca wyjaśnione".
Dalej JKM próbował udowodnić, że wszyscy trzej księża zginęli wskutek nieszczęśliwych wypadków. "X. Niedzielak został znaleziony na podłodze koło stołka (najprawdopodobniej chciał wkręcić żarówkę - i spadł (miał chyba ponad 70 lat, ale był bardzo żywotny i samodzielny), x. Suchowolec zatruł się tlenkiem węgla - ale w pokoju były ślady jak po wybuchu gazu, x. Zych wybrał się na urlop do Trójmiasta i zginął w podejrzanych okolicznościach". I jeszcze o ks. Niedzielaku: "nieraz popijaliśmy winko i (On, bo ja nie!) mocniejsze trunki. Naprawdę, po dwóch kielonkach można wejść na stołek i spaść - a w tym wieku może to się źle skończyć". Dwaj pozostali księża też - zdaniem JKM - "nie stronili od kieliszka" i to alkohol miał ich doprowadzić do tragicznej śmierci. A więc nie były to zbrodnie polityczne na niepokornych kapłanach popełnione przez nieznanych sprawców z bezpieki (dziś nazywanych seryjnym samobójcą)!
"P. Płużański nadal prowadzi wojnę z komuną" - skonstatował JKM. I wtedy, w 2002 r., i dziś po 12 latach, przyznaję: nadal prowadzę wojnę z komuną. A JKM najwyraźniej tej wojny nie prowadzi, stąd wychwalanie stanu wojennego i Jaruzelskiego (a zarazem - co logiczne - krytyka Kuklińskiego), a dziś również Putina i jego najemników morderców na Ukrainie, których szef KNP nazywa - o zgrozo! - Żołnierzami Wyklętymi.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail
Zobacz: Tadeusz Płużański: Kiszczak niewinny? [OPINIE SUPER EXPRESS]