W sieci pojawił się spot Platformy Obywatelskiej, w którym zestawione zostały wypowiedzi z Sejmu premiera Mateusza Morawieckiego wraz z treścią tzw. mail Dworczyka. Kłopot w tym, że owe maile czyta w spocie... premier. Głos szefa rządu został wygenerowany przez sztuczną inteligencję. Głos jest tak zrobiony, że do złudzenia przypomina prawdziwego premiera. Wybory PO mogą odnieść wrażenie, że tak faktycznie jest, bo nigdzie nie ma wzmianki o tym, że dźwięk został stworzony sztucznie. Doszła ona dopiero po kilku dniach, na koncie PO na Twitterze napisano: - Lektor wygenerowany przez AI. Zdaniem eksperta od cyberbezpieczeństwa i prowadzącegoy bloga prywatnik.pl.dr Łukasza Olejnik, tak robić się nie powinno: - Wrzucenie deepfake z premierem przez największą partię opozycyjną, bez oznaczania tego jako treść syntetyczna, jest strzeleniem sobie w stopę. Bez względu na poglądy polityczne.
CZYTAJ: Wybory w Polsce. PO mówi głosem Morawieckiego i igra z ogniem – komentuje Tomasz Walczak
Głos w dyskusji nad wykorzystaniem sztucznej inteligencji w kampanii wyborczej zabrał też ekspertka dr hab. Aleksandra Przegalińska-Skierkowska z Uniwersytetu Koźmińskiego. - Uważałabym jednakowoż, że kiedy powstaje klon głosu to należy to oznaczać w samym poście, żeby było jasne, ze to nagranie powstało z wykorzystaniem AI. Trzymajmy się najlepszych standardów w dobie generatywnej sztucznej inteligencji - napisała specjalistka.