Przypomnijmy – do incydentu doszło na początku listopada 2018 roku tuż przed drugą turą wyborów samorządowych. Mimo ciszy wyborczej mecenas Turczynowicz-Kieryłło miała wówczas rozdawać wyborcze ulotki. Mieszkaniec Milanówka miał to zauważyć i dokonać tzw. obywatelskiego zatrzymania, do czasu przyjazdu Straży Miejskiej. Tymczasem kobieta twierdzi, że zaatakował ją i jej syna, zaczął ich szarpać. Broniąc się, ugryzła go w rękę. Napastnik z kolei twierdzi, że to on został zaatakowany.
Turczynowicz-Kieryłło pokazała tymczasem w Polsacie zeznania jednego ze strażników miejskich, który przyjechał na miejsce incydentu. - Kiedy przyjechaliśmy (…) na ul. Podleśnej zastaliśmy 3 osoby – kobietę z chłopcem i psem, których trzymał jakiś mężczyzna. Mężczyzna przytrzymywał te osoby za szyję (…) Nie zauważyłem, aby na ulicy leżały jakieś ulotki – zeznał strażnik.
- Baliśmy się o swoje życie. [Mężczyzna] zachowywał się bardzo agresywnie – mówi „Super Expressowi” obecna szefowa kampanii wyborczej prezydenta. - Każdy ma prawo do obrony koniecznej w ten sposób, jak potrafi najlepiej – mówił wczoraj w Polsacie prezydencki minister Andrzej Dera (59 l.).
Według Straży Miejskiej, w listopadzie 2018 r. w Milanówku doszło do wzajemnego naruszenia nietykalności cielesnej, jednak prokuratura umorzyła obydwa postępowania.