„Super Express”: – Tegoroczna Barbórka bez hucznych akademii, bez orderów, bez karczm piwnych… Chyba jednak to dla górnictwa węgla kamiennego nie jest najgorsze?
Jerzy Markowski: – Orderów górnicy już nie dostają od dawna, od czasu, gdy wygasła Karta górnika…
– Bez medali, medale jeszcze wręczano uroczyście podczas poprzednich „barbórek”…
– Może nawet i lepiej, że nie ma w tym roku żadnych oficjalnych akademii, spotkań czy karczm z oficjelami niż gdyby miały się one odbywać i oficjele mieli na takich spotkaniach mówić znów o godności pracy i zawodu górniczego, o jego niebywałym znaczeniu wzorem pana premiera Donalda Tuska i wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej, którzy w 2013 r. gościli w karczmie piwnej kopalni „Krupiński”, huśtali się z górnikami i w tym samym roku skazali tę kopalnię na likwidację. Lepiej, że w tym roku górnicy świętują sami – w kościołach i własnych domach. To absolutnie wystarczy.
– Pańska ocena obecnej sytuacji w polskim górnictwie węgla kamiennego?
– W różnych dokumentach napisano różne scenariusze. Sądzę, że to rzeczywistość wykreuje swój scenariusz. Można mieć różne plany względem górnictwa węglowego, ale rzeczywistość jest taka, że nie ma obecnie dla węgla alternatywy w polskim systemie elektro-energetycznym. I tak będzie przez najbliższych 30 lat. To jest pewne. Pytanie jest jedno: czy system będzie bazował na polskim węglu czy na importowanym, przede wszystkim z Rosji?
– Uważa Pan, że jeśli lub gdy rząd dogada się z Komisją Europejską co do zasad przeprowadzenia tego, co się w dokumentach nazywa „transformacją górnictwa”, to ostatni kopalnia na Śląsku zostanie zlikwidowana w roku 2049?
– One nie zostaną zlikwidowane. One same umrą! Kopalnie umierają nie tylko wskutek decyzji administracyjnych i politycznych, ale także z powodu wyczerpania zasobów węgla. I we wszystkich tych kopalniach, które w Polsce jeszcze funkcjonują, udostępniony zasoby węgla skończą się, poza lubelską „Bogdanką”, najdalej w 2035 r.
– Więcej węgla nie ma?
– Zasoby skończą się, bo nie ma inwestycji, dzięki którym można dostać się do nowych zasobów. Tak więc nikt tu niczego nie musi zamykać. Kopalnie same się zamkną.
– Nie ma inwestycji, bo dla węgla nie ma miejsca w unijnej polityce klimatyczno-energetycznej. Gdyby nie polityka, gdyby kierować się tylko rachunkiem ekonomicznym, gdyby inwestować, to czy część naszych kopalń mogłaby istnieć, być rentownymi?
– Oczywiście, że tak by było. Proszę zwrócić uwagę na to, co dzieje się dziś na rynkach światowych. Cena na węgiel jest najwyższa w historii. Węgiel energetyczny kosztuje 140 dolarów, a węgiel koksowy nawet do 400 dolarów. Przy tych cenach, które są mniej więcej pięciokrotnie wyższe niż rok temu, wszystkie kopalnie byłyby rentowne. Oczywiście pod warunkiem, że miałby co sprzedawać. Nie mają jednak czego sprzedawać, bo nie mają czego wydobywać, bo nie ma inwestycji. Tak bym to z grubsza określił. To co stało się z cenami węgla, pokazuje stan… polskiego górnictwa. W normalnych, żeby tak to określić, warunkach to byśmy na tym węglu zarabiali, bo byłby sprzedawany. A jest tak, że go brakuje, więc go kupujemy drożej i dlatego wzrost cen węgla kamiennego nie jest w interesie Polski!
– Paradoks, ale fakt. Z drugiej strony Instytut Jagielloński w swoim ostatnim raporcie prognozuje, że taki boom ceny utrzyma się do roku 2025, a potem będzie spadek…
– Nich sobie planują, niech sobie prognozują. Ci sami panowie nie planowali, że w 2021 r. ceny węgla będą na poziomie 140 dolarów. Patrzę na rzeczywistość, a ona jest taka, że w świecie brakuje energii, surowców energetycznych i wszystkie te państwa, które zastępują energetykę węglową inną, czymś ją właśnie zastępują. A my w Polsce niczym jej nie zastępujemy.
– No to czym ją zastąpić?
– O to proszę pytać podejmujących takie decyzje. Na dziś widzę, że zastępnikiem jest importowany z Rosji węgiel. Gdy się skończą zasoby udostępnionych, nowych nie będzie, o czym mówiłem, to zostaną tylko „Bogdanka” i kopalnie Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
– Niektórzy uważają, że zamiast węgla kopalnie mogą dostarczać gaz, pozyskiwany z tego węgla. Zgazowanie węgla to dla niektórych taki święty Graal.
– Żeby co było zgazować, to trzeba mieć z czego. Po drugie: takiej technologi, która działałaby na skalę przemysłową, to w świecie jeszcze nikt nie zrobił. Pan myśli, że u nas to by się udało? Nie wierzę. Nie ma takich możliwości. Tym bardziej, że w całym polskim ustawodawstwie dotyczącym zgazowania węgla na ten temat nie ma ani jednego zdania!
– Pan ma może dla górników z kopalń węgla kamiennego jakiś optymistyczny przekaz?
– Oczywiście: róbcie swoje, nie zwalniajcie się z pracy, bo rzeczywistość jest mądrzejsza od planów różnych instytutów i polityków. Szczęść Boże!
Polecany artykuł: