- „Super Express”: - PiS doprowadził do tego, że Frans Timmermans nie będzie szefem Komisji Europejskiej. PiS, wbrew temu co się mówiło, stał się skutecznym graczem na arenie unijnej?
- Jerzy Haszczyński: - Komentarze europejskich mediów sprzed tygodnia czy dwóch brzmiały tak, że kandydatura Timmermansa nie ma szans, bo sprzeciw Polski i Włoch go wyklucza. Są to bowiem na tyle duże kraje, że z ich zdaniem trzeba się liczyć. Nawet jeżeli europejskiemu mainstreamowi nie podobają się rządy w tych krajach, to przy układaniu Unii na kolejne lata trzeba brać pod uwagę realia polityczne.
- I nagle jeszcze wczoraj Timmermans wrócił.
- Tak, ta kandydatura zaczęła być znów przedstawiana jako realna, tak jakby zdanie tych dwóch państw się nie liczyło. To był jednak sztuczny dym. Timmermans został wypuszczony trochę jak tzw. zając w biegach lekkoatletycznych, by można było bez większego problemu przepchnąć inną kandydaturę. I nie do końca jest prawdą to, że to pierwszy raz, kiedy PiS udało się zbudować koalicję w UE.
- Przy głosowaniu na temat Donalda Tuska się nie udało.
- Wtedy tak. Ale później, w ważniejszej sprawie, czyli uniemożliwieniu ukarania Polski z art. 7, rządowi PiS udało się doprowadzić do sytuacji, w której nie ma 22 państw, które chciałyby nasz kraj ukarać za łamanie praworządności. Oczywiście można powiedzieć, że to taka „koalicja negatywna”, że PiS sam narobił sobie kłopotów. Gdy 1 września pojawi się w Polsce prezydent Trump, a ze względu na niego kilku innych przywódców, to ostatecznie runie narracja o „izolacji PiS w Europie”.
- „Koalicja wyszehradzka” utrzyma się dłużej?
- Najsilniejsza jest współpraca grupy wyszehradzkiej z Niemcami. To jest dość realna koalicja gospodarcza, a dobrze wiadomo, że interes gospodarczy zawsze przekłada się na politykę. Zaryzykuję stwierdzenie, że to ważniejsza koalicja w UE od jakiejkolwiek koalicji politycznej. Wymiana handlowa Niemiec z Polską i Czechami przekracza ich wymianę handlową nie tylko z innymi krajami UE, ale nawet z Chinami. Tego bagatelizować się nie da. Niemcy są pragmatyczni. Proszę zwrócić uwagę, że Angela Merkel właściwie tylko raz, w kampanii wyborczej odniosła się jakoś niechętnie do rządów PiS. W innych przypadkach od tego stroniła. To nie jest przypadek.
Rozmawiał Mirosław Skowron