Symbol wojny. Olena Kuryło niemal straciła wzrok
Fotografia nauczycielki pojawiła się na okładkach wielu światowych gazet. Jej zakrwawioną twarz pokazującą poziom zbrodni rosyjskiej zobaczyły miliony osób.
Jej dom w Czugujewie został całkowicie zniszczony w wyniku ataku rakietowego. Nie ma okien, drzwi, nawet podłoga została całkowicie zerwana. Jak podkreślała w rozmowie z dziennikarzami, nigdy nie sądziła, że coś takiego może się zdarzyć za jej życia.
- Zrobię wszystko dla Ukrainy, tyle ile będę mogła, dam z siebie tyle energii, ile będę miała. Zawsze będę tylko po stronie mojej ojczyzny — powiedziała.
— Jestem wielką szczęściarą — muszę mieć anioła stróża — dodała. Niestety nie wyszła z tego cało. Odłamki szkła rozbitego falą uderzeniową od eksplozji głowicy wbiły się w oko kobiety i poważnie uszkodził jej wzrok.
Na szczęście na pomoc przyszli… polscy lekarze. Po ucieczce z oblężonego miasta, przyjechała do Katowic, gdzie wykwalifikowani chirurdzy z Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego im. prof. Kornela Gibińskiego zdołali przywrócić znaczną część jej wizji.
- Poczułam radość, której nie czułam od początku wojny – powiedziała 53-latka po usłyszeniu, że operacja się udała. - W tym momencie mogłam myśleć tylko o tym, że będę mogła żyć normalnie i być użyteczną.
Obecnie jest w trakcie rekonwalescencji. Czy odzyska wzrok w uszkodzonym oku i w jakim stopniu - czas pokaże.
W Katowicach z Oleną Kuryło spotkali się dziennikarze portalu Ślązag, którym zdradziła, jak bardzo samotna się czuje.
- Poszłam w niedzielę sama do parku na Trzech Stawach. Sama, bo nie mam tu przyjaciół i znajomych. I było bardzo samotnie. Tam całe rodziny z dziećmi, wiele par. Pikniki. Siedziałam na skraju tego tłumu. Bardzo ciężko być samotną w innym kraju - wzdycha Ukrainka.
W tej chwili Olena Kuryło nie wie, czy wróci do Ukrainy, czy spróbuje budować swoje życie w Polsce.