12 lipca w Sejmie odbywało się głosowanie ws. depenalizacji aborcji. Do uchwalenia noweli autorstwa Lewicy w połowie lipca zabrakło trzech głosów. "Za" głosowało wówczas 215 posłów, przeciw - 218 posłów, a wstrzymało się 2 posłów. Na 29 głosujących posłów PSL-TD, tylko 4 było za uchwaleniem ustawy: Agnieszka Kłopotek, Jolanta Zięba-Gzik, Urszula Pasławska i Magdalena Sroka. "Za" było 154 posłów KO, 30 posłów Polski 2050 oraz 26 posłów Lewicy. Żaden z posłów Koalicji Obywatelskiej, Polski 2050 ani klubu Lewicy nie zagłosował przeciwko. Premier Donald Tusk poinformował po głosowaniu, że dwaj posłowie Koalicji Obywatelskiej, Roman Giertych oraz Waldemar Sługocki poniosą konsekwencje za brak udziału w głosowaniu. Pod koniec lipca projekt noweli ponownie trafił do Sejmu. Posłowie będą teraz obradować w połowie września.
JAKA PRZYSZŁOŚĆ RZĄDOWEJ KOALICJI?
Sprzeciw Sejmu wobec noweli zakładającej depenalizację aborcji wywołał prawdziwą burzę wśród polityków Lewicy. Wprost obwiniali oni Polskie Stronnictwo Ludowe za porażkę. Tu i ówdzie pojawiły się głosy, że dalsza przyszłość rządowej koalicji może stanąć pod znakiem zapytania. Czy faktycznie może dojść do przyśpieszonych wyborów?
Zdaniem profesora Szymona Ossowskiego, takie pomysły to "element taktyki politycznej" . - "Lekka groźba" ze strony Donalda Tuska ma "spacyfikować działania lewego i prawego skrzydła" Koalicji, w której najsilniejsza jest Platforma Obywatelska, a mniejsze ugrupowania walczą o swoją pozycję oraz samodzielność i przetrwanie - czytamy na rp.pl.
ZOBACZ GALERIĘ: Tusk przejmuje władzę w KPRM