Przecież to jest jakaś tragikomedia! To jakaś farsa jest! Jakaś niesmaczna szopka! Co? Opozycjo, ten cały Wasz protest w Sejmie właśnie stał się farsą! Bo jak ja, prosty facet, mam teraz uwierzyć w Wasze poświęcenie, wyrażające się w blokowaniu sali sejmowej w święta i po nocach, aż do 11 stycznia, dla rzekomego dobra Polski oraz demokracji, skoro Wasz lider, przywódca prawie zjednoczonej opozycji Ryszard Petru, bierze sobie w tym czasie swoją bardzo, bardzo, bardzo bliską przyjaciółkę z partii, matkę trojga dzieci, do samolotu i wylatują razem (przy czym ona wpatrzona w niego) do Portugalii na piękną wyspę Maderę? No jak ja mam wierzyć, że Wam zależy autentycznie? No nijak nie mogę. Nawet jakbym bardzo chciał, to nie idzie uwierzyć! Przecież nawet w oczach swoich sympatyków straciliście całkowicie wiarygodność. Wasze poświęcenie okazało się takim rodzajem poświęcenia, który można by skwitować sentencjami "Powalczyłbym za Polskę oraz demokrację, ale żebym się nie spocił" albo "Na pierwszym miejscu zawsze stawiam sprawy Polski, chyba że w grę wchodzi noworoczna bibka w Portugalii". Przecież Ryszard Petru tym ostentacyjnym wylotem z kobietą niebędącą akurat jego żoną pokazał nam wszystkim (choć pokazywać nie chciał), że sprawy walki o różne wolności, sprawy demokracji są dla niego ważne, ale są też sprawy ważniejsze. Na przykład witanie nowego roku 2017 z urodziwą posłanką na Maderze. Pamiętam, że dużo radości dostarczała mi tak zwana kawiorowa lewica, czyli politycy żyjący z naszych podatków, którzy rzekomo walczyli o prawa robotników, a do ich problemów należało na przykład: jak wejść do samochodu marki Jaguar, mając brzuch na kolanach. Kawiorowa lewica odchodzi w niebyt, jej miejsce zajmuje maderowa opozycja. Kaczyński to ma wielkie szczęście, że przeciw sobie ma takich tytanów.
ZOBACZ: Zagadka zdjęcia Ryszarda Petru i Joanny Schmidt w samolocie rozwiązana!