"Super Express": - Podobno PiS ma zamiar zniszczyć telewizję publiczną, zamieniając TVP w telewizję narodową. To prawda?
Jarosław Sellin: - To kwestia semantyczna. Nie widzę żadnego powodu do nerwów. Telewizja publiczna jest telewizją narodową, bo jest własnością całego narodu, utrzymywaną - przynajmniej teoretycznie - przez niego.
- To na czym mają polegać proponowane przez was zmiany?
- Przede wszystkim telewizja publiczna powinna się różnić programowo od telewizji komercyjnych. Takie jest oczekiwanie odbiorców. To odróżnienie można uzyskać poprzez lepsze finansowanie TVP ze środków publicznych tak, by nie było pokusy komercjalizacji ramówki. Dziś w dużej mierze utrzymywana jest ze środków komercyjnych i trudno się dziwić, że jedyne, co różni ją od Polsatu czy TVN, to fakt, że programy nie są przerywane reklamami.
- Jak ta dekomercjalizacja miałaby wyglądać w treści programów?
- Przede wszystkim TVP nie powinna się ścigać na oglądalność z komercyjnymi stacjami, ale na jakość. Zadania misyjne są dosyć precyzyjnie opisane w ustawie, ale nie są precyzyjnie wypełniane. Widzę trzy segmenty, w których TVP powinna brylować - to wysoki poziom debaty publicznej, prezentowanie wysokiej kultury, zwłaszcza polskiej, i edukacja. Wiele jest tu do zrobienia.
- Po co tworzyć kolejne projekty, skoro to, o czym pan mówi, jest już w ustawie?
- Jeśli coś jest zapisane w ustawie, a nie jest realizowane, to znaczy, że istnieje jakiś ustawowy mankament. Trzeba doprecyzować misję TVP.
- Nie jest tak, że całe to legislacyjne zamieszenie jest tylko po to, żeby po wygranych przez was wyborach szybko wymienić władze TVP i przejąć ją?
- Jako siła polityczna do mediów publicznych zawsze podchodziliśmy poważnie. Traktujemy ją jako zasób narodowy, który ma budować wspólnotę.
- I chcecie ją budować swoimi ludźmi?
- Co to znaczy swoi ludzie? Kogokolwiek się wymyśli, to zawsze można znaleźć podstawę do oskarżeń o upolitycznienie mediów. Nie chcemy jednak jak PO i PSL wysyłać ludzi do rządzenia mediami publicznymi prosto z ław rządowych.
- A Andrzej Urbański nie poszedł do władz TVP prosto z Kancelarii Lecha Kaczyńskiego.
- Proszę zwrócić uwagę na różnicę - pierwszym szefem TVP za rządów PiS był nie polityk, ale uznany pisarz i publicysta Bronisław Wildstein.
- Czyli skok na media chcecie zrobić w białych rękawiczkach?
- Nie, będziemy szukać ludzi, którzy mają duży autorytet w świecie kultury i mediów. I nie dam sobie wmówić, że takich osób nie ma.
Zobacz: Prof. Maciej Mrozowski: PiS chce przejąć telewizję publiczną