- Ministrowie i wiceministrowie otrzymali nagrody za ciężką uczciwą pracę i te pieniądze im się po prostu należały! - grzmiała w ubiegłym tygodniu premier. Te słowa zamiast przekonać oburzonych bonusami Polaków, tylko ich rozzłościły. Jak wynika z sondażu IBRiS dla Radia Zet, niemal 75 proc. źle oceniło emocjonalną wypowiedź szefowej rządu. Teraz Jarosław Kaczyński ujawnił, co o tym wszystkim sądzi. - Bardzo się cieszę, że wystąpiła w Sejmie i gratuluję jej tego. Z powodu ataku alergii nie mogłem tam być, ale chętnie bym tego wysłuchał, bo pamiętam, jak to się działo, kiedy była premierem. Wtedy od czasu do czasu ta spokojna, wyważona i dobra osoba tak troszkę pokazywała pazurki. I też przed tym wystąpieniem powiedziałem jej: "pokaż, proszę pazurki" - stwierdził prezes w wywiadzie z portalem wPolityce.pl. A zapytany, czy należy bronić nagród, odparł: - Trzeba bronić, bo nie można popadać w szaleństwo. W Polsce nielegalnie przejęto wielkie majątki (.) A tutaj mamy do czynienia z legalnymi nagrodami za ciężką pracę dla ludzi, którzy z tymi zjawiskami (...) walczyli. Oczywiście można dyskutować, (...) czy takie sumy powinny być, czy inne, ale to absolutnie nie jest żaden skandal - oświadczył prezes. - Jak słyszę o tych "pazurkach", to na myśl od razu przychodzi pazerność PiS. Pazerne wbicie pazurów do kasy. Wygląda na to, że pan prezes zachęcał do tego i od początku wiedział o systemie drugich pensji. Niesamowita arogancja władzy - ocenia Krzysztof Brejza (35 l.) z PO.
ZOBACZ TAKŻE: Mateusz Morawiecki z nagrodą im. Lecha Kaczyńskiego