"Super Express": - Wypadek rządowej kolumny z panią premier Beatą Szydło szczęśliwie nie zakończył się tragicznie. Jednak po nim rozgorzał ostry spór na temat tego, kto za kolejny już wypadek rządowej kolumny odpowiada. Przedstawiciele strony rządowej z ministrem Mariuszem Błaszczakiem mówią o odpowiedzialności młodego kierowcy seicento. Posłowie opozycji, w tym były minister sprawiedliwości Borys Budka z PO, zapewniają kierowcy ochronę prawną. Jak pan to ocenia?
Jarosław Gowin: - Rzeczywiście otarliśmy się o tragedię. Szczęśliwie, choć zdarzenie było groźne, do nieszczęścia nie doszło. W takiej sytuacji należy wyłączyć emocje polityczne i zacząć myśleć o interesie państwa. Tym interesem jest z jednej strony zapewnienie odpowiedniej ochrony i bezpieczeństwa osobom piastującym najwyższe stanowiska w państwie, z drugiej uczciwy, sprawiedliwy i bezstronny osąd tego, co się wydarzyło. Dokładne zbadanie tego nieszczęśliwego wypadku.
- Ale w mediach obserwujemy ostry spór między politykami obu opcji właśnie co do przebiegu wypadku. Dlaczego?
- Nie uważam, by politycy jednej czy drugiej strony barykady powinni wykorzystywać tę sytuację do wzajemnych ataków. Apeluję o powściągliwość.
- Politycy opozycji podnoszą jednak, że 21-letni kierowca seicento nie został nawet przebadany lekarsko po zdarzeniu, podczas gdy - nawet jeśli był sprawcą - mógł ucierpieć, a niektóre obrażenia w wypadkach komunikacyjnych zauważane są dopiero po jakimś czasie. Szczególnie, że po wypadku trzy osoby, w tym pani premier, trafiły do szpitala.
- Ja nie znam żadnych szczegółów tej sprawy poza tymi, o których dowiedziałem się z mediów. Wspomniany apel do polityków o powściągliwość w komentowaniu tego wypadku kieruję także do samego siebie. Mam zaufanie do polskiego państwa - policji, prokuratury. Jeżeli sprawa trafi do sądu, trzeba mieć zaufanie także do sędziego. Nie ma żadnego powodu, bym jako polityk wyręczał niezależny sąd w ferowaniu jakichkolwiek wyroków.
- We wczorajszym "Super Expressie" sprawę komentują Zbigniew Ćwiąkalski i Borys Budka, czyli pana poprzednik i pana następca na stanowisku ministra sprawiedliwości. Obaj zdecydowanie krytykują działania władz w sprawie wypadku. Według Ćwiąkalskiego ktoś może mieć tu coś na sumieniu, Borys Budka mówi o przerażeniu 21-latka, który nagle "zderzył się z państwem". Czy nie jest tak, że władze się zmieniają, a obywatel wciąż może się czuć bezsilny wobec państwowej machiny?
- Przykro mi, ale słowa ministra Borysa Budki muszę potraktować jako demagogię, próbę politycznego żerowania na ludzkim nieszczęściu. Bez wątpienia temu młodemu człowiekowi - niezależnie od tego, czy był winny, czy nie był winny - należy się normalna opieka prawna. Jestem przekonany, że nikt mu jej nie odmówi. Tak samo jak jestem przekonany, że nikt ze strony obozu rządowego nie będzie ferował przedwczesnych wyroków.
- Ale słowa o odpowiedzialności kierowcy seicento już padły.
- Na razie mieliśmy do czynienia z formułowanymi na gorąco ocenami policji, wstrzymajmy się z dyskutowaniem o tym, kto był, a kto nie był winny - do momentu, gdy będziemy mieli większą wiedzę.
- Wypadek kolumny z Beatą Szydło nie był pierwszym. Wcześniej mieliśmy pękniętą oponę w prezydenckiej limuzynie i auto z prezydentem Andrzejem Dudą lądujące w rowie. Nie tak dawno doszło do poważnego wypadku ministra Antoniego Macierewicza pod Toruniem. Teraz wypadek pani premier. Jak mówił na konferencji minister Mariusz Błaszczak, do wypadków i incydentów z rządowymi limuzynami dochodzi ponad 20 razy w roku. A przecież bezpieczeństwo najważniejszych osób w państwie powinno być priorytetem. Co zrobić, by do takich sytuacji nie dochodziło?
- Ja sam od przeszło roku jestem pod ochroną Biura Ochrony Rządu i muszę powiedzieć, że nie mam żadnych do niego zastrzeżeń. Natomiast faktycznie, jeśli doszło do całej serii tego typu wypadków, musi to być zbadane. Minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak zapowiedział, że będzie to wszystko szczegółowo analizowane. Na razie byłbym jednak bardzo daleki od zrzucania odpowiedzialności za to, co się zdarzyło, na BOR.
- Po wypadku premier Szydło pojawiła się fala hejtu, nawet życzenia śmierci. O ile w przypadku anonimowych internautów takie coś nie dziwi, teraz jednak pojawiły się obraźliwe wpisy polityków i dziennikarzy. A podczas miesięcznicy smoleńskiej na Krakowskim Przedmieściu, gdy prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński poinformował zebranych o wypadku, grupka radykałów informację o nim przyjęła z radością. Jak w ogóle to oceniać?
- Jeżeli chodzi o miesięcznicę smoleńską, to chodzi oczywiście o kontrmanifestantów chcących zakłócić przebieg tego wydarzenia. Dla mnie, ale chyba dla każdego przyzwoitego człowieka, sprawą oczywistą jest, że tego typu reakcje świadczą o zdziczeniu. Mogę się tylko dziwić, że na niedopuszczalne komentarze zdobyli się także politycy, którzy przez lata ubierali się w togi arbitrów elegancji. Patrząc na to z szerszej perspektywy - na pewno atmosfera sporu politycznego w Polsce jest za ostra. Aby to zmienić, trzeba zacząć zasypywać rowy.
Zobacz: Gen. Roman Polko: Te wypadki są efektem chaosu w BOR