Janusz Śniadek

i

Autor: Marek Barczyński Janusz Śniadek

Janusz Śniadek (PiS): Bez sporów z rządem, Solidarność byłaby zbędna

2018-06-16 2:06

„Super Express”: – Rząd chce podnieść płacę minimalną. Jednak zarówno Solidarność, jak i OPZZ uważają, że podwyżka będzie zbyt mało znacząca. Dlaczego? Janusz Śniadek: – Jeszcze nigdy nie było tak, by już na początku negocjacji dotyczących wysokości płacy minimalnej było osiągnięte porozumienie. Negocjacje kończą się w sierpniu. I do tego czasu będą tu różnice zdań różne poglądy. Jest normalną praktyką, że podczas negocjacji na ich początku jest pewna licytacja. Związki zawodowe postulują zawsze wyższe stawki, potem jest dyskusja i porozumienie. Raz jeden owszem, zdarzyło się, w 2016 roku, że rząd zaproponował stawki wyższe, niż wcześniej apelowali partnerzy społeczni ze związków zawodowych.

– I właśnie – czy nie obawia się pan, że swoimi obietnicami, ale też informacjami o doskonałej koniunkturze gospodarczej przyczyniacie się trochę do tego, że kolejne grupy będą chciały wyciągać rękę po pieniądze od państwa?

– Z całą pewnością złą stroną pozytywnych informacji o sytuacji budżetowej jest rozbudzenie apetytów wielu grup. Jednak, choć sytuacja jeśli chodzi o deficyt budżetowy jest najlepsza od wielu lat, nie da się zrobić koncertu życzeń i spełnić wszystkie oczekiwania. A przecież płace w Polsce w ostatnich latach wzrosły w rekordowym tempie.

– Sprzeciw wobec pomysłów w sprawie płacy minimalnej nie jest pierwszym wystąpieniem Solidarności przeciwko rządom PiS. Wspomnieć można choćby protest w sprawie ograniczenia pracy w niedzielę. Był moment, że przewodniczący Piotr Duda mówił, że Solidarność czuje się oszukana. Czy oznacza to, że NSZZ Solidarność, związek, którym pan kiedyś kierował, wejdzie na kurs kolizyjny względem PiS?

– Gdyby nie było takich sytuacji, zasadnym byłoby pytanie o to, czy związki zawodowe są potrzebne. Związki zawsze zgłaszają postulaty wybiegające bardziej w przyszłość. Żaden rząd w wolnej Polsce nie realizował tak rozbudowanego programu społecznego.

Rozmawiał Przemysław Harczuk