"Super Express": - Czy to prawda, że premier Ewa Kopacz nie konsultowała z PSL stanowiska dotyczącego uchodźców?
Janusz Piechociński: - Pani premier jechała na szczyt z jednoznacznym stanowiskiem polskiego rządu, w którym mieliśmy kilka postanowień. Mieliśmy przypominać, że jesteśmy na wschodniej flance UE, a prędzej czy później przy destabilizacji na Wschodzie zetkniemy się z uchodźcami z tamtych krajów. Mamy też zobowiązania wobec Polaków na Wschodzie itd., ale także wynikający z naszej historii dług wdzięczności wobec Japończyków, Australijczyków, Irańczyków, Hindusów...
- Co powinniśmy zrobić? Politycy podzielili się prawie równo: jedni mówią, że powinniśmy pomagać i przyjmować, drudzy - że nie powinniśmy, bo to zagrożenie terroryzmem islamskim.
- A jeszcze inni, tak jak ja i PSL, że oprócz zobowiązań powinniśmy mieć na uwadze bezpieczeństwo państwa, wojny kultur i religijne. Pytanie, czy rząd Ewy Kopacz...
- Wasz rząd, panie premierze...
- Tak, czy nasz rząd zajął się odpowiednio sprawami bezpieczeństwa. Chodzi o przewidywanie zdarzeń, które mogą się wydarzyć.
- To co robić?
- Dyskutować o tym poważnie, ale mniej otwarcie, mniej histerycznie i nie na zewnątrz. Więcej ze świadomością, że to dopiero początek problemu i że lepiej zapobiegać niż naprawiać. Europa i nasz świat próbowały to robić, ale jak? Czy dziś Irak jest bezpieczniejszy niż był pod dyktatorskimi rządami? Czy po interwencji w Libii jesteśmy szczęśliwsi? Żaden F-16 nie wygra z terroryzmem. Można wygrać z terroryzmem w gospodarce.
- Skoro rozmawiam z ministrem gospodarki, zapytam: w jakim stanie zostawi pan za kilka miesięcy polską gospodarkę?
- Nie zostawię.
- Nigdy pan nie zostawi?
- Jestem z wykształcenia ekonomistą i zawsze będę w gospodarce. Powinniśmy mieć świadomość, że po wielkim kryzysie świat się zmienił i musimy modyfikować na bieżąco naszą politykę. Wciąż jesteśmy krajem na dorobku...
- I jak nam idzie to dorabianie się?
- Dobrze. Bo dziś nasza gospodarka jest jedną z najlepszych w Europie i są powody do pisania pozytywnych scenariuszy.
- Nie za wolno? Ludzie mówią, że Polacy zarabiają za mało.
- A pewnie, każdy chciałby ściągnąć do kraju z różnych państw to, co mają najpiękniejsze. Z jednego najniższe podatki, z drugiego najwyższą kwotę wolną od podatku itd. Nie ma drogi na skróty! Grecy mogli myć ręce za 400 euro, a my musimy pamiętać o tym, że ważniejsza jest wędka, a jak będzie wędka, to będzie i rybka...
- Co powinno być tą wędką?
- Mamy już 22 proc., a będziemy mieli 25 proc. udziału polskiego przemysłu w sektorze przedsiębiorstw. Co prawda aż 43 proc. naszego eksportu to firmy obcego kapitału, ale nie wybrzydzajmy. W wielkich koncernach też trwa wyścig, w jakim kraju który oddział lepiej funkcjonuje. Siłą polskiej gospodarki są przede wszystkim małe i średnie przedsiębiorstwa.
- Które strasznie gnębi urząd skarbowy...
- Ja jestem typem zawodnika, który walczy i kłóci się wewnątrz rządu i koalicji, ale nie wychodzi mówić o tym na zewnątrz. Może to złe PR-owsko, ale znacznie skuteczniejsze. Mamy w Polsce świetny kapitał ludzki. Pan, ja, miliony Polaków to jest europejska, górna półka zaradności, przedsiębiorczości, coraz większej wiedzy. Wciąż jednak zbyt słabo ze sobą współpracujemy. I dlatego we wtorek na posiedzeniu rządu jest ustawa - Prawo działalności gospodarczej - najlepsza w Europie konstytucja dla przedsiębiorców.
- Pomysły PiS i Beaty Szydło, np. oprocentowanie banków, wpłyną na koniunkturę gospodarczą? Źle czy dobrze?
- Za dużo wieszczenia, krzyku i konferencyjnych pomysłów. Do tego dochodzi przecież Kukiz, który mówi "dosyć", także kapitałom gospodarczym. Kapitałom, których wciąż jako Polska łakniemy! W tym roku możemy mieć nawet 4 proc. wzrostu polskiego PKB...
- 4 proc. to jeszcze nikt nie ogłaszał. To news specjalnie dla nas!
- Za chwilę GUS powie, że mamy 3,7, a gdyby sytuacja w górnictwie była lepsza, byłoby wyżej. Do tego świetny eksport, dobre inwestycje, rosnąca konsumpcja i poprawiający się rynek pracy. I naprawdę wolę miej pomysłów polityków ogłaszanych na konferencjach, a więcej konkretów. Weźmy np. podatek obrotowy dla sklepów wielkopowierzchniowych.
- Od hipermarketów.
- Tak. Przecież za to zapłacą dostawcy i klienci sklepów, a zapewne i pracownicy. PSL zaproponował sięgnięcie do relacji między sklepami a dostawcami. Trzeba uczynić te relacje transparentne. Weźmy proponowany przez PiS podatek bankowy. Kto za to zapłaci? Po pierwsze, klienci banków.
- Jak rozumiem filozofia PiS jest inna. Hipermarkety ukrywają swoje dochody i transferują pieniądze za granicę.
- I uchwaliliśmy w Sejmie ograniczenie transferu. To, co PiS głosi, a co robi, to dwie różne sprawy. W 2005 roku PiS głosił Polskę solidarną i socjalną, a komu obniżyli podatki?
- Bogatym.
- W ciągu tych 2 lat mamy permanentną kampanię wyborczą, w której oprócz PSL wszyscy zaczynają przekraczać granicę cienia. I jak patrzę, z jaką łatwością rozdają te miliony i miliardy... Dla mnie 5-10 mln zł w sytuacji, w której mamy nieco ponad 300 mld budżetu, to są wielkie kwoty. I nagle w kampanii okazuje się, że lekką ręką tu 7 miliardów, tam 15 miliardów...
- W kampanii mówi się łatwiej...
- W parlamencie jestem z dwoma przerwami od 1991 roku. I jestem prawdziwym politykiem. To znaczy nie zawsze wygrywałem. Najgorsi w życiu i w polityce są ci, którzy idą drogą powodzenia i nie idą ścieżką pokory. Nie kłaniają się ludziom, nie wiedzą, że nie zawsze będą wygrywali. Myślą tylko o tym, żeby wygrać, a potem jakoś się zobaczy.
- Zawsze tak było! Pamięta pan Donalda Tuska? Niemal żadnej swojej obietnicy nie dotrzymał. Mówił, że będzie wyrzucał z rządu każdego, kto chce podnieść podatki. Sam podniósł i się z rządu nie wyrzucił.
- I z tym politykiem też miewałem trudne chwile. Ale kiedy przyszła chwila próby po aferze podsłuchowej, wybrałem to, co ważne, i wsparłem go w wyborze do Rady Europejskiej. I podczas ostatniego G7 byłem dumny z tego, że siedział tam Donald Tusk, a nie obcokrajowiec. Bo każdy Polak odruchowo będzie zawsze działał zgodnie z zasadą koszula bliższa ciału.
- Podlega panu górnictwo. Wiem, wiem, że to słowa podsłuchane nielegalnie, ale minister Bieńkowska mówiła, że rząd przez całe lata górnictwem się nie zajmował.
- Podlegało do końca 2014 roku. Teraz budujemy przyszłe ministerstwo energetyki, aby skoordynować działania. W związku z pendolino nawet było jakieś ostre określenie pod moim adresem. Ale to pokazuje, że trzeba było postawić na polskie środki transportu. To ja miałem rację.
- A z górnictwem?
- Trzy lata temu górnictwo było dochodowe, miało zysk. Z tymi wszystkimi przywilejami i związkami. Ale wtedy węgiel był po ponad 100 dolarów za tonę. Dziś mamy rekordy niskich cen. Przy tych cenach nawet "Bogdanka" będzie robiła bokami.
- PiS mówi, że rząd PO-PSL zastawił na nich pułapkę i pod koniec roku nie będzie na pensje dla górników.
- Różnica między 60 a 100 dolarami za tonę to wyzwanie. I musimy wszyscy się z tym zmierzyć. To może być zapowiedź światowego trzęsienia ziemi. Chiny przegrały koniunkturę... Wszystkie ceny surowców, także miedź, notują rekordowe spadki. Nie straszę, ale potrzebujemy stabilnej polityki. I dlatego wydaję, jak Kukiz, wojnę PO-PiS-owi. Było 10 lat i wystarczy.
- Naprawdę? To pan razem z Kukizem?
- Nie. To antypaństwowiec, który chce podpalić Polskę, bo twierdzi, że na popiołach lepiej rośnie. A co dalej? Kolejna rewolucja, w której Kukiz spłonie i nie wejdzie do parlamentu. Ja chcę po tych wyborach mieć taką siłę, żeby pogodzić PO-PiS na moich warunkach.
- Oddając władzę ministrowi Kosiniakowi-Kamyszowi.
- W PSL kiedyś pewnie tak... Jestem konsekwentny we wsparciu młodego pokolenia. Chcę ze sceny zejść niepokonany, jak śpiewa Perfect.
- To z kim koalicja po wyborach?
- Stworzę wielką koalicję zgody PO-PiS i PSL. Nie możemy tracić czasu na walkę między nami, Polakami. Dzisiaj i jutro potrzeba Polsce premiera od gospodarki, a nie politycznych trików i wojen.
Zobacz: Sławomir Jastrzębowski: Nie zabijajcie się tą obroną Sikorskiego