No nic, jesteśmy bogatym krajem, stać nas!
Jak powiedział mi śp. Milton Friedman, noblista: "Macie mieć nie taki ustrój, jaki jest w krajach Zachodu teraz, lecz taki, jaki panował w nich wtedy, gdy byliśmy tak biedni, jak wy teraz!".
Gdy ponad ćwierć wieku temu byłem w USA, ówczesny doradca śp. Ronalda Reagana pokazał mi Główny Budynek Egzekutywy. I powiedział: "120 lat temu WSZYSCY urzędnicy federalni mieścili się w tym jednym budynku - a dziś mamy półtora miliona tych pasożytów. I nawet Reagan nie jest w stanie dać sobie rady z tą hałastrą!".
Przeczytaj też: Janusz Korwin-Mikke: Złudzenie optyczne
Ale przynajmniej próbował...
Parę dni temu miałem (w Polsat Business) dyskusję z p. Adamem Struzikiem, długoletnim marszałkiem województwa mazowieckiego. Jak Państwo wiecie (albo nie...), Mazowsze jest obecnie bankrutem. Pan Struzik narzekał na "janosikowe" - specpodatek od najbogatszych województw. Miał rację - ale przecież wiedział w styczniu, że taki podatek obowiązuje? Wiedział... Wiedząc, że mu nie wystarczy, miał dwie możliwości: zmniejszyć wydatki albo podać się do dymisji, jeśli uważał, że w tych warunkach rządzić Mazowszem nie może. Nie zrobił ani jednego, ani drugiego. Zastosował technikę "Jakoś to będzie!". I kiedy w kasie zostało mu 1,5 tysiąca złotych (!), kazał je wpłacić na poczet podatku - po czym wywrócił kieszenie na lewą stronę.
Zaraz: a posłał na bezterminowe bezpłatne urlopy swoich pracowników? Skąd! Na podatek nie ma, ale urzędnikom nadal płaci! Bo w Polsce URZĘDNIK to święta krowa. Ma pewność zatrudnienia, otrzymania swoich pieniędzy. Cała reszta może z głodu umierać - ale URZĘDNIKOM włos z głowy spaść nie może. W efekcie każdy marzy, by być urzędnikiem. Najlepiej państwowym.
Zobacz także: Janusz Korwin-Mikke: Ceny podręczników - zgroza!
A co robi taki urzędnik? Urzęduje.
Urzęduje i jest pewien, że gdyby nie on, to cała Polska by się zawaliła. Pewna pani będąca szefową Urzędu Rady Ministrów powiedziała kiedyś przedsiębiorcom, że ona tu ciężko urzęduje po to, by oni mogli pracować!
Słowo honoru. Ona była absolutnie przekonana, że gdyby nie ona i jej urzędnicy, to frezer nie mógłby frezować, a chłop zaorać pola. Polska by stanęła!
Otóż w Królestwie Polskim wszystkich urzędników było pięciuset. Dziś mamy komputery, Internet itd. Powinno ich wystarczyć ze 200. No 900. A nie 450 tys.! To kosztuje! Ale jeszcze więcej kosztuje wykonywanie przez nas ich poleceń! I musimy z tymi pluskwami zrobić porządek - zanim wyssą z nas całą krew!