Wzrosła natomiast liczba fotoradarów, tajnych agentów bezpieki i aparatów podsłuchowych. Aha: staniały komputery, telewizory i komórki - bo to robią firmy prywatne, niepłacące w Polsce za gaz i prąd...
P. Tusk każe nam też być dumnym z tego, że po drogach Polski jeździ coraz więcej eleganckich samochodów. Rzęchy usuwa się bezlitośnie, nie dostają homologacji, nie przechodzą badań technicznych. Co jakiś czas "Rząd" (pod naciskiem lobby producentów aut) przebąkuje o zakazie jazdy samochodów starszych niż pięć lat...
Jaki kontrast z ulicą w Chinach, Indiach, Malezji, Indonezji czy Brazylii. Tam jeżdżą jakieś podejrzane składaki, popycha się ręcznie załadowane po niebo wózki, jeżdżą potworne rzęchy, mające jedno białe światło z przodu i jedno czerwone w z tyłu... Po prostu: bida z nędzą.
Jednak tempo rozwoju Polski wynosi 0,5 proc. rocznie, Chin - 7,6 proc., Brazylii - 7 proc., Malezji - 9 proc., Indonezji - 8 proc.... i jakoś nikomu nie przychodzi do głowy, że to dlatego!!!
Za "komuny" mieliśmy "fasadowość": z przodu Francja-elegancja - od podwórka bida z nędzą. Obecnie jest znacznie gorzej: tę bidę z nędzą się niszczy. Dla faceta zarabiającego miesięcznie 20 000 zł nakaz zmiany samochodu na nowy to drobna niedogodność. Dla człowieka zarabiającego na przewożeniu swoim starym rzęchem starych mebli do komisu
Przeczytaj też: Janusz Korwin Mikke, felietonista Super Expressu: Wszystko jasne?
- i z komisu do klienta - to katastrofa. On ma z tego interesu - po opłaceniu ZUS-u i podatków - jakieś 2500 na czysto. Przy dobrej pogodzie.
Konieczność oddania jego starego auta na złom i kupienia nowego, choćby używanego za 20 000 - to katastrofa. Rodzina przez kilka lat będzie musiała żyć za 1500 miesięcznie, bo 1000 na spłatę rat.... Ale co to obchodzi pp. Tuska, Kaczyńskiego, Millera, Piechocińskiego, Palikota czy Ziobrę? Oni chcą, by ulice polskich miast wyglądały "pięknie".
To samo mówiła Czerwona Hołota, która wygrała w 1948 roku wybory w Anglii. Natychmiast zaczęli wydawać dekrety, że prywatni przecież właściciele kamienic mają je odnowić i odmalować - pod groźbą wysokich grzywien - bo przecież ulice muszą wyglądać pięknie.
Tyle że gdy ci ludzie (a większość kamieniczników nie ma poodkładanych setek tysięcy!) zaczęli wydawać na odmalowywanie, to przestali kupować samochody, buty, ubrania, whisky... I gospodarka brytyjska poleciała w dół na łeb na szyję. A przecież Czerwoni chcieli dobrze... Chcieli, by ulice ładnie wyglądały, by "stworzyć miejsca pracy" dla tynkarzy i malarzy ściennych...
Czerwoni to ludzie o umysłach małych dzieci. Małe dziecko zawsze chce dobrze. A dobrymi chęciami wybrukowane jest piekło. Proszę poczytać najlepszą polską książkę polityczną, "Król Maciuś I"... Przeczytać ją uważnie...