.
To działa do dzisiaj. Gdy ktoś ukradnie 1000 złotych, zazwyczaj idzie siedzieć. Gdy ktoś ukradnie dziesięć miliardów? Nie idzie siedzieć, bo ludzie nie potrafią sobie wyobrazić takiej kwoty! Tysiąc złotych - to każdy wie, jak wygląda. Ale 10 000 000 000?
Ile półlitrówek można by za to kupić? Tyle, by każdemu dorosłemu Polakowi przez cały rok stawiać codziennie flaszkę na stole! W kapitalizmie facet, który ukradnie 10 miliardów, na ogół idzie siedzieć - bo naokoło jest trochę facetów, którzy wiedzą, jak wygląda dziesięć miliardów. W socjalizmie prokurator, który zarabia 6000 miesięcznie, pada przed takim na kolana, bo po prostu nic nie rozumie.
Gdy złożyłem do prokuratury doniesienie o przekręcaniu rocznie 200 miliardów eurosów (z czego kradną 20 miliardów, a 180 miliardów marnują), to trzy prokuratury przesyłały sobie ten gorący kartofel i w końcu... umorzyły sprawę. No bo jak wezwać na przesłuchanie Wysokiego Urzędnika Komisji Europejskiej? Czyli: Oberzłodzieja?
Tak, tak: "Wielcy złodzieje małe wieszą" - mawiano 500 lat temu... Oczywiście małe złodziejstwa też trzeba tępić, bo "od rzemyczka do koniczka". Ale czy to jest powód, by nie tępić wielkich złodziejstw? Pismo Święte mówi: "Nie będziesz miał względów dla ubogiego przy sprawie jego". W porządku, ale dla bogatego też nie powinno być szczególnych względów. A są!
"Za pieniądze ksiądz się modli,
Za pieniądze lud się podli".
I to jest też prawda. Gdy można z niczego dostać pieniądze, to ogromna większość ludzi - i biednych, i bogatych - wyciąga rękę. Czasem nawet wtedy, gdy jest to nieuczciwe lub wręcz sprzeczne z prawem. W Internecie jest napisane (pestalocci): "Kiedy dziecko ukradnie i zje batonik w markecie albo emerytka nie zdąży wydać paragonu, to cała Polska dowiaduje się o tym z gazet. Przecież jest takie coś, jak urząd skarbowy, wyposażony ostatnio w pałki, rewolwery, diabli wiedzą co jeszcze. Potrafili wykończyć Kluskę, potrafili wykończyć jakąś firmę komputerową z Wrocławia, nie potrafią tych 12 gangsterów z komisji?".
Akurat p. Roman Kluska to był duży przedsiębiorca. Dopóki go nie zniszczyli. Na szczęście trochę forsy ocalił i teraz robi sery. Natomiast temu internaucie chodzi o tzw. komisję majątkową, która oddawała Kościołowi to, co mu bezprawnie zabrano. A przy okazji... oddała z rozpędu kilka majątków, które się Kościołowi nie należały.
Wzięli za to łapówkę czy nie wzięli? A co za różnica? I tak powinni odpowiadać przed sądem!
A Kościół? Cóż... dali, to wziął. To były zresztą nieruchomości poodbierane jeszcze przez cara - niby się nie należały z ustawy, ale kiedyś do Kościoła należały. Ale może byśmy wreszcie zaczęli postępować po prostu uczciwie?