Bez Unii Europejskiej, układu z Schengen i "programu ERASMUS". Tempo rozwoju gospodarki było gigantyczne. Rząd mówił: "Bogaćcie się!". I ludzie się bogacili. Proszę sobie wyobrazić, że w 1900 roku każdego - nawet niezbyt wysoko kwalifikowanego - robotnika było stać, by utrzymać niepracującą żonę i pięcioro dzieci. A nie było wtedy komputerów, techniki, zaś z jednego ziarna pszenicy rodziło się osiem ziaren - a nie 65 jak dzisiaj.
A jak jest dzisiaj? I dlaczego dziś tego robotnika nie stać? Cóż: wtedy podatku dochodowego nie było - a jeśli był, to wynosił 2 proc... Fin de siecle... Koniec pięknego XIX wieku przyniosła wojna światowa. Wolny Rynek zlikwidowano. I do dziś wszystkim rządzi gang urzędników we współpracy z przedsiębiorcami i innymi ludźmi pracy. A my jesteśmy łupieni i grabieni.
Zobacz: Beata Szydło kandydatką PiS na premiera
Jak to jest robione? Ot, na przykład producenci pralek domagają się, byśmy nie kupowali pralek zagranicznych. Oczywiście związki zawodowe natychmiast to popierają. Urzędnicy udają, że się opierają - po czym "ustępują pod naciskiem". Pod groźbą strajku. W wyniku usunięcia z rynku tańszych pralek pralki drożeją... Przedsiębiorcy od pralek zacierają ręce i liczą pieniądze. Inżynierom, technikom i robotnikom robiącym pralki też przybywa w portfelach.
A "Rząd" pobiera większe podatki: od większych zysków, od większych zarobków... I to tłumaczy, dlaczego zawsze ustępują tym gangsterom, "Ludziom Pracy"! Jest to spisek producentów, ich pracowników oraz urzędników i polityków - przeciwko 35 milionom Zwykłych Ludzi.
Cóż: wśród Zwykłych Ludzi więcej jest głupich niż mądrych. Popierają więc np. żądanie, by nałożyć podatki na Wielkie Markety. Te, oczywiście, podniosą ceny (bo muszą) - i podatki te zapłacą Zwykli Ludzie...
A dlaczego popierają to politycy? Cóż: Związek Producentów Pralek daje łapówki - a 30-milionowy Związek Użytkowników Pralek nie ma rąk. Nic nie da w łapę! Oczywiście to wszystko ma krótkie nogi. Jeśli kupię droższą pralkę - to nie kupię lodów dla całej rodziny i stracą cukiernicy, nie kupię książki - stracą pisarze i drukarze...
Kolejarze mogą sobie wystrajkować podwyżkę. Jednak po miesiącu, dwóch zobaczą, że wzrosły ceny butów, lodów, krzeseł, prądu, pralek, zegarków... I w sumie wszyscy na tym stracimy! Ile? Tyle, ile w podatkach zabrał z tych podwyżek "Rząd"!