W środę niemal przez godzinę, w strugach deszczu Ochojska czekała przed sejmowym szlabanem na pozwolenie na wejście na teren gmachu. - Proszę mnie wpuścić! Chcę wesprzeć protestujących, przytulić ich - próbowała przekonać straż marszałkowską. Bezskutecznie. Teraz dziwi się komunikatowi Sejmu, jakoby przyszła tam tylko po to, by spotkać się z mediami.
"Informacja o szczególnych zasadach wstępu na teren kompleksu sejmowego - zgodnie z wyjątkowymi okolicznościami (trwającym od miesiąca protestem) - jest powszechnie znana. Była też ona wiadoma Pani Janinie Ochojskiej, co sama przyznawała. Przyjście pod Sejm nie było zatem próbą wejścia na jego teren, a spotkaniem z mediami w celu przekazania wsparcia dla osób protestujących - cel ten został w całości zrealizowany" - czytamy bowiem w oświadczeniu opublikowanym na sejmowych stronach.
- Oświadczenie Kancelarii Sejmu jest dla mnie olbrzymim zaskoczeniem. Z prośbą o zaproszenie do Sejmu zwróciłam się najpierw do pana posła Sławomira Piechoty, którego znam od lat. Nie miało znaczenia, z jakiej jest partii, znamy się z turnusów rehabilitacyjnych, pan poseł jeździ na wózku. On zwrócił się do pana marszałka z prośbą o wpuszczenie mnie na teren Sejmu, bym mogła odwiedzić niepełnosprawnych oraz ich rodziny. Niestety, dostałam odpowiedź odmowną. Jednocześnie otrzymałam informację od pani marszałek (Małgorzaty - przyp. red.) Kidawy-Błońskiej, że będzie starała się zmienić tę decyzję i żebym przyszła pod Sejm. Tam w środę czekałam prawie godzinę przed szlabanem, bo parlamentarzyści czekali jeszcze na ostateczną decyzję i próbowali umożliwić mi wejście. Okazało się jednak, że ani pan marszałek ani szef Straży Marszałkowskiej nie są dostępni, a ja potem dostałam wiadomość, że... Sejm jest zamknięty - wspomina nam Ochojska.
- Ciągle miałam nadzieję, że wejdę i taki był mój cel. Naprawdę wierzyłam, że ze względu na niepełnosprawność i doświadczenie, pan marszałek Kuchciński mnie wpuści. Ja przecież nie jestem zagrożeniem ani dla tej, ani innej władzy. Mój cel absolutnie nie był polityczny i przykro, że mi się go przypisuje - dodaje.
Wiary jednak wciąż nie traci. - Bardzo żałuję, że nie mogłam wejść do Sejmu, ale jeśli marszałek wyrazi jednak zgodę, jestem gotowa w każdym momencie, by tam przyjechać. Czekam...- kwituje działaczka.
Zobacz też: Protestujący w Sejmie: Rząd gnębi niepełnosprawnych