"Super Express": - Od wczoraj komisja weryfikacyjna ds. reprywatyzacji w Warszawie zajmuje się kamienicą na Noakowskiego 16. To sprawa o tyle budząca emocje, że beneficjentem tej reprywatyzacji był mąż Hanny Gronkiewicz-Waltz. Za odzyskaniem kamienicy stoi też burzliwa historia, którą opisywał pan m.in. w swojej książce "Ukradzione miasto".
Jan Śpiewak: - Sprawa Noakowskiego 16 ma wiele aspektów. Po pierwsze, pokazuje ona, że pani prezydent jest umoczona w reprywatyzację i co więcej, na przykładzie odzyskanej przez jej męża kamienicy, musiała wiedzieć o tym, że proces reprywatyzacyjny pełen jest nieprawidłowości i patologii. Jak to?
- Już w 2007 r. tygodnik "Wprost" opublikował duży artykuł dotyczący tej sprawy, w którym jasno wykazano, że doszło tu do przestępstwa. Na czym miało polegać?
- Reprywatyzacja tej konkretnej kamienicy była podparta sfałszowanym aktem notarialnym mającym udowodnić, że niejaki Leon Kalinowski miał pełnomocnictwo przedwojennych właścicieli do dysponowania ich mieniem. W ten sposób wszedł w posiadanie trzech kamienic na Noakowskiego. W tym tej pod numerem 16, do której większość udziałów sprzedał Romanowi Kępskiemu - wujowi Andrzeja Waltza. Okazuje się jednak, że jeden z właścicieli nieruchomości przeżył i wrócił do Polski. Zgłosił sprawę do prokuratury, która wsadziła do więzienia Kalinowskiego, a Kępskiego kazała wykreślić z hipoteki. Niewiele to jednak zmieniło.
- Kępski się tym nie przejął i w latach 90. zgłosił się po kamienicę jak po swoją. Zmarł jednak w 1999 r. Prawa do kamienicy przejął mąż pani prezydent i ją w końcu odzyskał. Może Waltzowie nie wiedzieli, jaka historia się za tym kryje?
- Nawet jeśli nie wiedzieli, że wujek męża pani prezydent był zwykłym aferzystą i oszustem, to przynajmniej od 2007 r. Waltzowie dysponowali wiedzą, choćby prasową, na ten temat. Więcej, już 2012 r. odmówiono reprywatyzacji na Noakowskiego 12, która należała do tych samych właścicieli, co nieruchomość pod numerem 16, podpierając się aktami sprawy Kępskiego. Ratusz miał więc dokumenty, które świadczą o tym, że reprywatyzacja kamienicy Waltzów była zwykłym oszustwem.
- Co miała, pana zdaniem, zrobić z tą wiedzą?
- Pani prezydent już wtedy z urzędu powinna była wszcząć postępowanie wyjaśniające i unieważnić reprywatyzację tej kamienicy. Ponieważ tego nie zrobiła, moim zdaniem już z tego wynikają zarzuty prokuratorskie za niedopełnienie obowiązków. Miała bowiem wiedzę na temat sytuacji wokół tej nieruchomości i nie podjęła żadnych kroków. W 2016 r. kazała się tym jednak zająć, ale wymusiły to na niej wyłącznie okoliczności, czyli wybuch afery reprywatyzacyjnej. Oprócz kontekstu karnego mamy tu kontekst czysto szmalcowniczy. Jak nazwać bowiem kogoś, kto zaraz po wojnie kradnie mienie żydowskie? A to, że potem ktoś inny staje się dzięki temu beneficjentem Holocaustu i nie budzi to przez lata żadnych kontrowersji? Przerażające!
Zobacz: Rzecznik prezydenta o relacjach Dudy z Macierewiczem: Nikt nie ukrywa, że są różnice zdań