"Super Express": - Czesław Kiszczak jest jedynym skazanym za stan wojenny. I to na zaledwie 2 lata w zawieszeniu. Jaruzelski bez wyroku. Czy po 20 latach wolnej Polski jest to sukces?
Jan Rulewski: - Nie tylko nie udało się nam do końca osądzić zbrodni. To jednak żadna satysfakcja, bo fakty o przestępstwach PRL wychodziły na jaw od dawna. Przyczyna fiaska była zaś obiektywna. To porozumienia okrągłego stołu.
- To zazwyczaj argument polityków będących na prawo od pana...
- Wielu kolegów biorących udział w okrągłym stole przełożyło zasadę lojalności ponad zasadę wartości. I sprawiedliwość zaczęła się rozmywać, przeciekać przez ręce. I zanosi się na to, że odpowiedzialność za wiele zbrodni zapewne nigdy nie zostanie orzeczona.
- Ma pan żal do tych kolegów z opozycji?
- Mam żal. I nie dlatego, że oczekiwałem jakiegoś kamienowania i zemsty. Chciałem pokazania, czym był tamten ustrój. Jaka była prawda. Niestety, dzięki kolegom z jednej redakcji bądź pewnego środowiska politycznego tak się nie stało. Stało się nawet coś gorszego. Ludzi reżimu PRL przemycono do chwalebnej części historii. Obok tych, którzy świadomie bili się o wolność. Bądź tych, którzy walczyli z systemem ze względu na jego bezsens. Dziś wrzuca się ich do jednej grupy z konformistami, którzy dla wygody życia i apanaży świadomie wybierali dyktaturę.
- Publicyści "Gazety Wyborczej" na swoich łamach chwalą jednak ściganie zbrodniarzy reżimów w Chile czy Argentynie, nawet po 30-40 latach...
- Niestety, w ramach różnych potyczek politycznych część ludzi Solidarności uznała okrągły stół za fundament obecnej Polski. I podważanie tego fundamentu uznają za podważanie III RP. To są bardzo mądrzy ludzie, ale podważenie tego fundamentu uznają za wymazanie części ich tożsamości. Nikt z nich głośno nie stawia jednak pytania, co by się stało, gdyby zrealizowano te porozumienia okrągłego stołu do końca. Otóż mielibyśmy kilka lat dłużej niż inni komunizm. Nieco poprawiony, ale jednak.
- W dyskusji o zbrodniach PRL i o stanie wojennym pada dość irytujący argument, że mówią o nich głównie ci, których jakoś wtedy nie było widać...
- Irytujący i kłamliwy. Pada często ze strony tych polityków, którzy w drodze do wolności popełnili poważne błędy. Nie ze złej woli, ale ze złej kalkulacji politycznej. Nie mogli uwierzyć, że system komunistyczny upadnie. Uważali więc, że kompromis wartości jest właściwy. Co niestety doprowadziło do tego, że ludzie, którzy powinni być skazani, mówią o swoich zasługach. Robią z siebie ojców demokracji i wolnej Polski. No, ja przepraszam! I część kolegów z opozycji to firmuje! Mówi, że te sojusze z władzą doprowadziły do dzisiejszej Polski!
- Okrągły stół jako podstawa drogi do wolności to w materiałach wielu dziennikarzy niepodważalny dogmat.
- Ależ ten dogmat to po prostu nie jest prawda! Gdyby tak było, to komunizm nie upadłby na Węgrzech czy w Czechach. Upadł nawet w Rosji, gdzie istniała 20-milionowa partia komunistyczna! Komunizm zapadł się do środka jako niewydolny system. Skończył się tak, jak musi się kończyć jazda samochodem bez benzyny. Więc jaka okrągłostołowa droga do wolności i demokracji?! To fałsz. I bez tych kompromisów pewnego dnia zapadłby się i u nas. Jaruzelski do 1988 roku nie zrobił nic, byśmy mieli jakąś autonomię, choćby kulturową. Nie było polskiej "głasnosti".
- Na razie sondaże są wciąż dla Jaruzelskiego łaskawe...
- Na razie, ale też się zmieniają. Zainteresowanie prawdą przyjdzie naturalnie. Kłamstwo leżące na wierzchu jest zbyt intrygujące, by go nie badać. Pamiętam, że jako młody uczeń technikum w Bydgoszczy, bez rodziny o tradycjach AK czy powstańczych, docierałem do prawdy sam. I kiedy zacząłem, to już nie odpuściłem. Nowi młodzi też nie odpuszczą. Kolejne fakty, ujawniane dokumenty będą zaś pokazywały, że nie było żadnego "mniejszego zła". I te następne pokolenia wytkną nam, pokoleniu obecnemu, brak osądzenia przeszłości. Wystawią mu rachunek za mataczenie.
Jan Rulewski
Senator PO, legenda opozycji z lat 80.