"Super Express": - Po zamachu na cywilny samolot niemieccy politycy przestaną być tak spolegliwi wobec Putina jak do tej pory?
Jan Puhl: - Wydaje mi się, że w Polsce i generalnie we wschodniej Europie nieco zbyt ostro opisywano tę "spolegliwość", bądź prorosyjskość polityków niemieckich. Nie zaprzeczam, że była taka tendencja, ale nie było aż na taką skalę, jak to komentowano u was. To było zawsze bardziej zniuansowane...
- Czyli?
- Różna była polityka SPD, różna była CDU. Nie było tu jednej linii. Pamiętam, że już na początku kryzysu na Ukrainie, kiedy jeden z szefów Siemensa pojechał i spotkał się z Putinem, to spadły na niego gromy, a było to kilka miesięcy temu!
- Coś się jednak zmieniło.
- Zdecydowanie. Nastawienie wobec Putina z oczywistych względów znacznie się pogorszyło. Tym bardziej że w powszechnym odbiorze to głównie Niemcy są odpowiedzialne za siłę sankcji wobec Rosji, za to, co się dzieje.
- Powiedzmy, że Niemcy zaostrzą swoje stanowisko. Uda im się przekonać np. Francuzów? Może znów przesadzę, ale oni byli jednak skrajnie spolegliwi.
- W Niemczech i Francji media sporo o tym mówią, zwłaszcza w kontekście tych mistrali, które po zamachu na samolot robią fatalne wrażenie. Komentarze są jednoznacznie negatywne i ludzi irytuje takie podejście do sankcji, że najpierw dokończymy sprzedaż sprzętu, a dopiero później wprowadzimy sankcje. Ta presja narasta i politycy będą musieli na to zareagować.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail