Karol Wojtyła papieżem

i

Autor: Episkopat/twitter.com

Szokująca prawda

Jan Paweł II i pedofilia w krakowskim Kościele. Tomasz Terlikowski mocno: Był ślepy na systemowe zło

2023-03-07 14:14

Jan Paweł II jeszcze jako metropolita krakowski Karol Wojtyła miał tuszować przypadki pedofilii wśród podległych mu duchownych. Tak wynika z ujawnionych w reportażu TVN24 "Franciszkańska 3" autorstwa Marcina Gutowskiego. Nie wszyscy w te dowody wierzą, ale jak przekonuje w rozmowie z "Super Expressem" Tomasz Terlikowski, Karol Wojtyła wiedział, co się działo i tuszował sprawy pedofilii w Kościele jak wielu ówczesnych biskupów. Czy to oznacza, że trzeba będzie zburzyć pomniki Jana Pawła II?

Nie da się usprawiedliwić bardzo długiego zwlekania Karola Wojtyły z działaniami wobec przypadków pedofilii faktem, że ich nie znał lub w nie nie wierzył. Wiedział i wierzył - mówi Tomasz Terlikowski. "Boję się tego, że wokół tej sprawy wybuchnie tradycyjna polska rąbanka. Jedni będą się domagać zburzenia pomników Jana Pawła II i mówić, że żadne jego zasługi nie mają znaczenia. Druga strona zaś będzie mówić, że nie możemy pozwolić na żadną krytykę, a każdy, kto zadaje pytanie o te czy inne zachowania, szarga świętość" - dodaje.

Wojtyła był ślepy na systemowe zło pedofilii

„Super Express”: - Karol Wojtyła jeszcze jako metropolita krakowski miał być odpowiedzialny za tuszowanie przypadków pedofilii wśród podległych mu duchownych. Nie wszystkich dowody na to przekonują. Można je ignorować?

Tomasz Terlikowski: - Na pewno mówią one jedno – Karol Wojtyła nie różnił się w swoim podejściu do pedofilii od arcybiskupów niemieckich, francuskich czy amerykańskich tamtego okresu. Myślał i działał w ten sam sposób. Wciąż nie wiemy – i to wymaga szerszych badań – czy jego działania całościowe wobec przypadków pedofilii wśród podległych mu duchownych były łagodniejsze lub ostrzejsze niż innych ówczesnych polskich biskupów. Z całą pewnością wiemy jedno.

- Co takiego?

- Powiedzenie, że Karol Wojtyła nie zachowywał się w tych sprawach adekwatnie, ponieważ nie znał ich z Polski lub uważał je za marginalne, przesadzone lub sfabrykowane, jest po prostu nieprawdą. Z dokumentów, które mamy, wiemy bowiem, że we wszystkich opisanych sprawach wiedział, że są prawdziwe i często działał w ten sposób, by nie dowiedziała się o nich bezpieka. To najważniejszy wniosek i z reportażu Marcina Gutowskiego i książki Ekke Overbeeka „Maxima culpa”. Nie da się usprawiedliwić bardzo długiego zwlekania Karola Wojtyły z działaniami wobec przypadków pedofilii faktem, że ich nie znał lub w nie nie wierzył. Wiedział i wierzył. Co najwyżej był ślepy, podobnie jak ogromna liczba biskupów tamtego okresu, na systemowe zło, jakim była pedofilia wśród duchownych.

- Czy stwierdzenie, że Karol Wojtyła był człowiekiem swoich czasów nie zostanie odebrane jako próba wybielenia jego zaniedbań i tuszowania przypadków pedofilii z tamtego okresu?

- Bez wątpienia te działania muszą być odebrane negatywnie. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Natomiast trzeba też bardzo jasno pokazać kontekst historyczny. Nie po to, żeby cokolwiek wybielić, lecz po to, żeby zrozumieć, o co chodzi. Jeśli nadużycia seksualne wobec nieletnich były tolerowane w całym społeczeństwie, nie tylko w Kościele, to świadomość tego pozwala zrozumieć, dlaczego miały one miejsce. Dlaczego człowiek, który w wielu innych sprawach był niezwykle empatyczny i potrafił bardzo wiele rzeczy rozumieć, w tych konkretnych przypadkach nie był w stanie dostrzec zła, które wyrządzono dzieciom. Zrozumienie niekoniecznie oznacza usprawiedliwienie.

- W reakcji na ujawnione o Karolu Wojtyle informacje, wielu je odrzuca. Najwyraźniej boją się, że pomnik, który zbudowaliśmy Janowi Pawłowi II, runie pod ich ciężarem. Dla nich to uderzenie w dobro Kościoła, pamięć o papieżu i strach, że anuluje to zasługi, które ma. Podziela pan te obawy?

- Przede wszystkim boję się tego, że wokół tej sprawy wybuchnie tradycyjna polska rąbanka. Jedni będą się domagać zburzenia pomników Jana Pawła II i mówić, że żadne jego zasługi nie mają znaczenia. Druga strona zaś będzie mówić, że nie możemy pozwolić na żadną krytykę, a każdy, kto zadaje pytanie o te czy inne zachowania, szarga świętość. Tymczasem nie można ignorować zasług Jana Pawła II dla Polski, świata, Kościoła i upadku komunizmu. To, żeby był ślepy na systemowe zło swoich czasów, nie przekreśla ich. Z drugiej strony, trzeba jasno powiedzieć, że jego zasługi nie anulują błędów, który popełnił i nie unieważniają cierpienia osób, które, być może także na skutek jego działań, zostały skrzywdzone przez seksualnych przestępców. Te dwie rzeczy trzeba widzieć równocześnie. Bo przecież, czy fakt, że „ojcowie założyciele” Stanów Zjednoczonych byli rasistami, jak zdecydowana większość ich współobywateli, anuluje ich zasługi dla historii tego państwa? Oczywiście nie.

- Jak z tą niejednoznacznością wobec Jana Pawła II mają poradzić sobie ci, którzy przez lata widzieli w nim świętego bez skazy? Ten dysonans poznawczy może być dla wielu naprawdę trudny.

- Dla wierzących sprawa jest prosta: Ewangelia naucza, żeby o nikim nie mówić „ojcze”. „mistrzu” czy „nauczycielu”, ponieważ jeden jest tylko ojciec, mistrz i nauczyciel i jest nim Jezus Chrystus. Ktoś, kto szuka człowieka nieomylnego i doskonałego, zawsze się zawiedzie, bo nieomylny i doskonały jest tylko Bóg. Pozostawiając kontekst religijny, trzeba powiedzieć krótko: można być wielkim, wybitnym człowiekiem i nawet w tak bardzo poważnej sprawie jak pedofilia bardzo głęboko pobłądzić. Musimy potrafić to zrozumieć i musimy naciskać na Kościół oraz państwo, by w końcu doprowadzono do powołania bezstronnej, złożonej z fachowców komisji historycznej, która zbada problemy pedofilii w Kościele – a daj Boże, nie tylko w nim – i będzie miała dostęp do źródeł archiwalnych także samego Kościoła.

Rozmawiał Tomasz Walczak

Listen on Spreaker.