Niezwykły wywiad z Janem Nowickim w Super Expressie: Rosjanie uwielbiają obrożę

2014-04-03 4:00

Znakomity aktor Jan Nowicki ocenia: - To, co się z nami w tej chwili dzieje, jest szalenie polskie. Potrząsanie szabelką, wydawanie ostrych opinii. Rosjanie myślą inaczej, w kategoriach całego kontynentu. Przecież oni są dumni z tego swojego Putina. Oni uwielbiają dyktatorów, uwielbiają obrożę, która ich ściska...

"Super Express": - Jak sytuacja międzynarodowa w związku z Ukrainą wpłynie na relacje polsko-rosyjskie na płaszczyźnie kulturalnej? Np. Daniel Olbrychski zapowiedział, że nie zamierza więcej grać w Rosji, a Paweł Deląg jest u nas poddany krytyce, bo występuje w rosyjskich filmach, chce to robić w przyszłości, a do tego broni Rosjan.

Jan Nowicki: - To skomplikowane, bo wiadomo, że nie akceptujemy tego, co zrobił Putin w związku z aneksją Krymu. Sposób, w jaki to zrobił, jest przerażający i karygodny. Trudno to zaakceptować.

- A zaakceptowałby pan intratną propozycję roli w rosyjskim filmie?

- Niechże pan przestanie z tymi intratnymi propozycjami.

- Zwykłą propozycję? Bez tego określenia.

- Odpowiem na to pytanie, ale za chwilę. To, co się z nami w tej chwili dzieje, jest szalenie polskie. Potrząsanie szabelką, wydawanie ostrych opinii. Rosjanie myślą inaczej, w kategoriach całego kontynentu. Przecież oni są dumni z tego swojego Putina. Oni uwielbiają dyktatorów, uwielbiają obrożę, która ich ściska i o której pisali już Mickiewicz i Puszkin.

- W takim razie, czy zwykli Rosjanie zmienią swoje podejście do Polaków i polskich artystów w związku z zaangażowaniem naszych polityków w sprawie Ukrainy?

- Nie wolno do tego dopuścić. Jesteśmy krajami, które ze sobą sąsiadują. Nie wolno gwałtownie zrywać tych relacji, również dlatego że możemy się bardzo ośmieszyć. Polityka powinna wchodzić do kultury tylko w ostateczności. Czy ja, kierując się skrajnymi odczuciami, mam przestać czytać Dostojewskiego albo Tołstoja? Musimy zrobić wszystko, żeby w tym obłędzie putinowskim zachować umiar i przyjaźń z narodem rosyjskim. To są nasi przyjaciele, ja sam znam od cholery Rosjan.

- 2015 rok ma być w Polsce rokiem Rosji. Pojawiły się głosy, że powinniśmy odwołać to przedsięwzięcie...

- Ależ skąd. Powinno być jak najwięcej dni polskich w Rosji i jak najwięcej kultury rosyjskiej w Polsce. Jeśli jeszcze istnieje jakieś pole, na którym może ocaleć nasza przyjaźń, gdzie możemy zakopać topór wojenny, to jest właśnie kultura. To miejsce, w którym jeszcze możemy porozmawiać.

- Wracam do mojego pytania. Przyjąłby pan propozycję zagrania w Rosji?

- Gdyby Rosjanie zaproponowali mi film szlachetny, mądry, prawdziwy i gdybym miał gwarancję, że tak też go zmontują, to pewnie, że bym zagrał. I nie wysokie apanaże by o tym zadecydowały. Ja bym za darmo zagrał, gdyby chodziło o film kogoś takiego jak Bondarczuk czy Klimow. A ja nie wiem, co Paweł Deląg gra w Rosji. Generalnie aktorzy nie są specjalistami od myślenia, nie mówię teraz konkretnie o panu Pawle, jak się ich dopuszcza do myślenia, to się wióry sypią. A was wióry interesują, dlatego dzwoni pan do mnie, bo pana interesuje moja ignorancja i głupoty, które wygaduję.

- Nie do końca. Obserwujemy, jak sytuacja międzynarodowa wywołuje różne postawy u polskich artystów.

- Bardziej mnie interesuje, co gra Gajos, co Frycz, a nie co gra Deląg. To są bardziej zjawiska okołoaktorskie. Daj pan spokój. A tak naprawdę to granie mnie w ogóle nie interesuje, właśnie wychodzi moja siódma książka pod tytułem "Białe walce". Ja nie wiem, czy bym w Watykanie zagrał, a pan mnie pyta, czy bym zagrał w rosyjskim filmie.

- W stanie wojennym artyści odmówili występów w ówczesnej Telewizji Polskiej.

- Ja też odmówiłem.

- Ci, którzy tego nie zrobili, spotkali się z potępieniem. Czegoś podobnego doświadcza teraz u nas Paweł Deląg?

- Na to wygląda. Nasz kraj jest krajem ludzi o dziwnych temperamentach. Wielu mówiąc o patriotyzmie, w gruncie rzeczy będzie krytykować Deląga tylko z zazdrości o jego honoraria. Jedną z najgorszych cech ludzkich, a w Polsce może nawet szczególnie się to uwydatnia, jest poszukiwanie błota u innych, żeby podświadomie wyczyścić się z własnego. To żałosna cecha. Dlatego nawet jeśli Deląg błądzi, to należy mu współczuć, a nie zazdrościć jego pieniędzy.

Czytaj: Opinie w Super Expressie. Piotr Semka: Arogancja władzy

Polub se.pl na Facebooku