Rozmowa zaczęła się od skomentowania ostatnich występów prezesa PiS. Jak ocenił senator, obecnie głośno wypowiadane przez Jarosława Kaczyńskiego tezy dotąd pojawiały się jedynie w ścisłym gronie podczas pogawędek. - To, co do tej pory pojawiało się w małym gronie, prezes Kaczyński przeniósł na grunt debaty publicznej. Pokazuje w kolejnych wypowiedziach, jak bardzo jest oderwany od realiów życia codziennego i problemów przeciętnych Polaków. Być może należałoby polemizować z niektórymi tezami, ale do opinii publicznej trafiają szczególnie te przekazy, które wzbudzają ogromne emocje społeczne - skomentował senator.
Kolejne pytanie dotyczyło wycofywania się władzy z drogich inwestycji. Okazuje się bowiem, że rząd ma zamykać pomysł tarczy antyinflacyjnej, a coraz poważniejsze doniesienia pozwalają twierdzić, że władza zmierza ku wyłączeniu także pomysłu Centralnego Portu Komunikacyjnego. Prowadząca zapytała się Jana Marię Jackowskiego o to, czy to dowód na to, że budżet się nie spina. - Premier Morawiecki zdaje sobie sprawę jaka jest realna, podkreślam "realna", a nie propagandowa sytuacja. Przerzuca się poza budżet gigantycznych środków z różnych tarcz, czy to do BGK czy do Funduszu Rozwoju, czy w sposób kreatywnej księgowości zamiatanie pod dywan tego gigantycznego długu, który został zaciągnięty. Spłaty nawet odsetek od tego są takim problemem, że stały się kulą u nogi budżetu i możliwości funkcjonowania państwa. Stąd takie nerwowe ruchy rządu - komentował senator.
Zdaniem polityka zmiany zachodzące w obozie rządzącym są próbą dostosowania się do dramatycznej sytuacji, w jakiej znalazła się Polska. - Dlatego mówi się o resecie z UE, w tej chwili okazuje się, że mówi się o oszczędnościach. Premier w ubiegłym tygodniu mówił o tym, że rząd "ciachnął" wydatki o 10 mld złotych. Słyszymy też, że mają być zawieszane wielkie inwestycje, które miały być flagowe dla obecnej władzy. Jednak w obliczu słabnącej gospodarki widać wyraźnie, że to wszystko są niesprzyjające czynniki, które się kumulują w roku wyborczym. I z tego punktu widzenia obóz rządzący jest teraz w rozkroku, bo różne grupy mają swój pomysł na ratowanie sytuacji, ale nie zawsze jest to spójne. Sprzeczne przekazy płyną nawet z obozu władzy, widać więc, że mamy do czynienia z chaosem - ocenił Jan Maria Jackowski.
Kamila Biedrzycka odniosła się do jednej z wcześniejszych rozmów z senatorem Janem Marią Jackowskim. - Pamiętam jak zwracał pan uwagę na to, że bardzo ciężko dostać się do Jarosława Kaczyńskiego i wysoko postawionych w partii ludzi, co ma powodować frustrację wśród zwykłych parlamentarzystów i działaczy partyjnych. W tej chwili mamy informację, że ludzie zatrudnieni w spółkach Skarbu Państwa wpłacali kwoty na kampanie osób biorących udział w kampanii do Europarlamentu w 2019 roku. Czy to jest właśnie to, o czym pan także wspomniał, że są tacy, którzy otrzymują posady w zamian za odwdzięczenie się partii - pytała prowadząca.
- Jeszcze do niedawna struktura organizacyjna PiS była taka, że było 41 okręgów, tak jak jest 41 okręgów do Sejmu. W każdym okręgu był tzw. baron, czyli szef lokalnych struktur pisowskich. W niektórych wypadkach była taka sytuacja, że X to szef okręgu, a Y to jego znajomy. Y przychodzi do X i mówi, że chce być prezesem jakiejś spółki na terenie okręgu. X mówił "no dobra, ja ci pomogę, ale jak będzie potrzeba, to i ty mnie pomożesz". Na czym ta pomoc polega? Raz na takiej wpłacie, ale ona jest legalna. I w tym sensie obrona jest taka, że kwoty nie zostały przekroczone, były dobrowolne. Ale jest drugi obszar, o którym się nie mówi, a mianowicie, że ta spółka jest potem życzliwa wobec tego barona, czy jego działaczy. Sponsoruje organizowane przez nich imprezy. Moim zdaniem nikt się tym nie przejmuje i widać, że to urosło do rozwiązań systemowych. Materiał TVN w "Czarno na białym" pokazał jak 22 osoby aptekarsko równe kwoty wpłacają na dwie kandydatki i to mniej-więcej w tym samym czasie, to nikt w to nie uwierzy, że to nie był przypadek i te osoby same wpadły na ten pomysł. To wskazuje na rozwiązania systemowe - podkreślił Jan Maria Jackowski.