"Super Express": - Jak został pan pełnomocnikiem akcji "Powrót do Ojczyzny"?
Jakub Płużyński: - 12 kwietnia mój śp. ojciec, Maciej Płażyński, prezes Wspólnoty Polskiej, miał złożyć w Sejmie projekt nowej ustawy repatriacyjnej. 10 kwietnia udał się samolotem do Katynia... Czując się związany wolą ojca, podjąłem się kontynuacji tego, czego nie dane mu było zrealizować.
- Co stawiacie sobie za cel?
- Dokonanie faktycznej repatriacji Polaków ze Wschodu, głównie z Kazachstanu. Aby jednak Sejm mógł rozpocząć prace legislacyjne, do środy musimy zebrać 100 tys. podpisów.
- Dotychczasowe prawo zawiodło?
- Od 1989 r. do Polski udało się powrócić ze Wschodu jedynie kilku tys. Polaków. Wielu z nich na własną rękę. Gminy, które wedle obowiązującej dziś ustawy są zobowiązane do wysyłania zaproszeń, wysłały ich zaledwie 200.
- 200 zaproszeń od 2000 roku?! Niemcy umożliwili powrót 2 mln swoich rodaków. Choć Polacy znaleźli się na Wschodzie ograbieni i zesłani do niewolniczej pracy, a Niemcy, poszukując zysku...
- Czas ucieka, za kilka lat nie będzie już dla kogo przeprowadzać repatriacji. Jeżeli każemy czekać kolejne lata, to ludzie stracą ochotę na powrót do kraju. Mamy moralny obowiązek wobec osób, które za niewyrzeczenie się swojej polskości zostały wysłane tysiące kilometrów na wschód. Są takimi samymi Polakami jak my. Tymczasem naszym rodakom z Kazachstanu łatwiej jest wyjechać do Niemiec czy do Rosji, z czego często korzystają.
- Jak Czytelnicy "Super Expressu" mogą pomóc w tej akcji?
- Na stronie www.repatriacja.org.pl należy wydrukować kartę do zbierania podpisów - podpisać ją i namówić do tego jak najwięcej osób. A następnie przesłać ją na adres: Stowarzyszenie "Wspólnota Polska", ul. Krakowskie Przedmieście 64, 00-322 Warszawa. Na razie mamy ponad 80 tys. podpisów.
Jakub Płażyński
Pełnomocnik Obywatelskiego Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej "Powrót do Ojczyzny"