Patryk Jaki nie wygrał w stolicy boju o prezydenturę. Mieszkańcy Warszawy zdecydowali, że ich prezydentem będzie Rafał Trzaskowski. Ale Jaki nie zraża się wyborczą porażką i już planuje polityczną przyszłość. W rozmowie z "Rz" Jaki tak ocenił wybory i poprzedzającą je kampanię: - Moja kampania od kwietnia do lipca, kiedy nie było jeszcze centralnej, była jedyną kampanią obozu Zjednoczonej Prawicy - zaznaczył.
Zdaniem polityka o tym, że w Warszawie nie doszło do drugiej tury wyborów, ponieważ nie było trzeciego kandydata, który liczyłby się w wyborach: - Jeżeli pozostali kandydaci mieliby minimum przyzwoitości, to doszłoby do drugiej tury, w której wszystko mogłoby się zdarzyć. Pozostali kandydaci nie wytrzymali ciśnienia kampanii, która była prowadzona w zabójczym tempie - ocenił. I faktycznie, jeśli przypomnimy sobie kampanię, to właśnie o Jakim i Trzaskowskim było najgłośniej.
Ale Jaki nie chce trwać w przeszłości, a patrzeć do przodu. I już myśli o starcie w przyszłorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego: - Jestem gotowy kandydować do PE. To będą bardzo ważne wybory dla Zjednoczonej Opozycji - oświadczył w wywiadzie. Patryk Jaki został też zapytany o to, czy nie ma wrażenia, że np. ostre wpisy w mediach społecznościowych takich posłów jak choćby Krystyny Pawłowicz, mogą utwierdzić w przekonaniach wyborców PiS, ale już odciąć partię od wyborców o centrowych poglądach. Jaki nie ukrył, że pewne komentarze mu się nie podobają, a na pytanie, czy zacytować mu któryś z wpisów posłanki odparł: - Nie trzeba. Nie jestem fanem tych wpisów. Takie wpisy nam nie pomagają - odparł.